Będący pod olbrzymią presją zawodnicy Los Angeles Clippers już w pierwszej rundzie Playoffs natrafiają na arcytrudne wyzwanie. Rywalami zespołu z LA będzie rewelacja Konferencji Zachodniej. Młoda i niezwykle ambitna drużyna Portland Trail Blazers na pewno wykorzysta każde, nawet najmniejsze potknięcie przeciwnika.
LOS ANGELES CLIPPERS (4) – PORTLAND TRAIL BLAZERS (5)
Doc Rivers robił wszystko co w swojej mocy, by Clippers w tym sezonie ponownie bili się o najwyższe cele. Wspólnie z liderami Clips w ostatniej chwili do pozostania w L.A. namówili DeAndre Jordana. Pozyskał swojego ulubieńca i dobrego znajomego z Boston Celtics, Paula Pierce’a. A w trakcie sezonu wzmocnił swój zespół wszechstronnym Jeffem Greenem. Jednak sternik Clippers nie przewidział, że po kilku spotkaniach negatywnie zaskoczy go Blake Griffin. Szczeniackie i głupie zachowanie gwiazdora ekipy ze słonecznej Kalifornii wyłączyło go z większości sezonu zasadniczego. Skrzydłowy wrócił tuż przed Playoffs, ale to już nie był ten sam Griffin. Jak sobie poradzi z tym problemem trener Clippers?
Doc Rivers jest bardzo dobrym i doświadczonym szkoleniowcem, ale teraz stoi przed arcytrudnym zadaniem. Musi ponownie wkomponować Blake’a Griffina do zespołu, który tworzył się przez 82 mecze sezonu zasadniczego. W dodatku wszyscy zawodnicy Clippers na przestrzeni całych rozgrywek borykali się z mniejszymi, lub większymi problemami zdrowotnymi. Żaden z zawodników Clips nie rozegrał pełnego sezonu.
Rivers musi liczyć na zawodników, którzy jeszcze nigdy go nie zawiedli – Paul Pierce, Chris Paul, J.J. Redick oraz DeAndre Jodran. Jeśli któregoś z tych zawodników dopadnie kontuzja, to Clippers mogą mieć spore problemy z wyeliminowaniem młodej, ale niezwykle ambitnej drużyny Blazers, która tylko czyha na najmniejszy błąd rywala.
Po zeszłorocznym niepowodzeniu w pierwszej rundzie Playoffs z niżej notowanym zespołem Memphis Grizzlies, z pokładu Portland Trail Blazers w popłochu zaczęli uciekać wszyscy podstawowi zawodnicy. LaMarcus Aldridge wybrał super ofertę od San Antonio Spurs. Wesley Matthews dał się namówić na grę dla Dallas Mavericks. Nicolas Batum został wytransferowany do Charlotte Hornets. Natomiast Robin Lopez postanowił poszukać większych wyzwań w New York Knicks. Na placu boju pozostał tylko Damian Lillard z gromadą niedoświadczonych żółtodziobów.
Klub ze stanu Oregon stanął przed niezwykle ambitnym wyzwaniem, budowy nowej drużyny w oparciu o 25-letnego rozgrywającego. Początkowo nie wyglądało to najlepiej. We wszystkich przedsezonowych rankingach Konferencji Zachodniej Blazers lądowali na samym dnie. Jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna. A rację mieli działacze klubu, a nie eksperci sportowi. W bardzo krótkim czasie w Portland stworzono zespół, który z tygodnia na tydzień zadziwiał coraz bardziej i stał się prawdziwą rewelacją na zachodzie.
Damian Lillard idealnie odnalazł się w roli lidera zespołu. C.J. McCollum jest głównym kandydatem do nagrody MIP (Most Improved Player). Zaś nowe koszykarskie życie w Oregonie otrzymali: Allen Crabbe, Al-Farouq Aminu, Gerald Henderson, Ed Davis, Maurice Herkless czy Noah Vonleh. Wszyscy oni w tym sezonie udowodnili, że ich poprzedni pracodawcy mylili się co do nich i na przestrzeni całego sezonu pokazali kawał niezłej koszykówki. Jedno jest pewne – gracze Blazers już odnieśli sukces. Każde kolejne zwycięstwo będzie dla nich nagrodą za ciężką pracę.
Faworytami serii są oczywiście bardziej doświadczeni oraz wyżej notowani Los Angeles Clippers, ale młody zespół Portland Trail Blazers na pewno łatwo się nie podda i w każdym meczu do ostatniej sekundy będzie walczył o zwycięstwo.
TYP: 4-3 dla Clippers