Po serii 11 porażek z rzędu Brooklyn Nets finalnie odnieśli zwycięstwo. Minionej nocy podopieczni Steve’a Nasha ograli Sacramento Kings. W drugim meczu w Nowym Jorku doszło do dogrywki, po której Knicks musieli uznać wyższość Oklahoma City Thunder. Niespodziankę sprawili też Portland Trail Blazers, którzy pod nieobecność Giannisa Antetokounmpo pokonali Milwaukee Bucks. W Salt Lake City Utah Jazz rozbili Houston Rockets, a w najciekawiej zapowiadającym się starciu Golden State Warriors przegrali w Los Angeles z Clippers.


Washington Wizards – Detroit Pistons 103:94

Statystyki na PROBASKET

  • Spotkanie było niezwykle wyrównane w pierwszej połowie. Po 24 minutach na tablicy widniał remis (50:50). Kluczowa dla losów meczu okazał się trzecia kwarta, którą gracze z D.C. wygrali dziewięcioma punktami (37:28). Od tamtej pory podopieczni Wesa Unselda Jr. kontrolowali wydarzenia na parkiecie, ale gracze Detroit Pistons nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. W czwartej kwarcie po celnej trójce Saddiqa Beya na 6:19 przed końcem przewaga Washington Wizards wynosiła zaledwie 2 punkty (90:88), jednak szybka odpowiedź Raula Neto i Deniego Avdiji ostudziła zapędy zawodników z Motor City.
  • Na 4:23 przed końcem spotkania trójkę dorzucił Kentavious Caldwell-Pope i przewaga wzrosła do dziewięciu punktów (97:88). Na 7,3 sekundy przed końcem przewaga wynosiła 12 punktów (103:91), lecz celna trójka w ostatnich sekundach w wykonaniu Jeramiego Granta zmniejszyła końcową przewagę do 9 oczek.
  • Najwięcej punktów dla Czarodziejów zdobył Kyle Kuzma, autor 23 oczek (10/18 z gry, 56%) i 7 zbiórek. 16 punktów (w tym 4 trójki) dodał Kentavious Caldwell-Pope. Double-double (12 punktów i 15 zbiórek) zapisał na swoje konto Deni Avdija. Po 11 punktów dołożyli Raul Neto i Thomas Bryant. Tylko 10 minut w grze spędził Rui Hachimura, który nabawił się uraz kostki.
  • Po stronie Pistons wyróżniał się Saddiq Bey, autor 24 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst. 14 oczek dorzucił Jerami Grant. Słabsze spotkanie rozegrał pierwszoroczniak, Cade Cunningham, który zdobył 12 punktów, ale trafił zaledwie 5 z 16 rzutów (31%). – Powinniśmy być sfrustrowani – powiedział trener Dwane Casey. – Postawcie się w naszej sytuacji. Jesteśmy sfrustrowani, ale nie tracimy nadziei – dodał.
  • Wizards następne spotkanie zagrają za dwa dni w Indianapolis. Rywalem Czarodziejów będą Indiana Pacers. Natomiast koszykarze Pistons tej samej nocy zagrają na wyjeździe z Boston Celtics.

Autor: Mateusz Malinowski

Brooklyn Nets – Sacramento Kings 109:85

Statystyki na PROBASKET

  • Koszykarze Brooklyn Nets w wielkim stylu przerwali serię jedenastu porażek z rzędu, wygrywając na własnym parkiecie z przyjezdnymi z Kalifornii. W brawach nowojorczyków zadebiutowali Seth Curry i Andre Drummond, a po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją kostki do gry powrócił LaMarcus Aldridge.
  • Pięciu graczy Nets zanotowało dwucyfrowy wynik punktowy. Wśród nowojorczyków najbardziej wyróżniał się Seth Curry. Nowy gracz ekipy z Brooklynu zanotował 23 punkty (10/18 z gry, 56%), 7 zbiórek i 5 asyst. Bardzo dobre spotkanie rozegrał też Bruce Brown. 25-letni skrzydłowy zdobył 19 punktów (8/12 z gry, 67%), 6 zbiórek, 6 asyst i 5 przechwytów. Ponadto mierzący 193 centymetry rzucający obrońca miał też 3 bloki i ani jednej straty. 19 oczek (8/11 z gry, 73%) zdobył również LaMarcus Aldridge, który do pokaźnego dorobku punktowego dołożył 8 zbiórek.
  • W składzie Sacramento Kings dominował De’Aaron Fox, który uzyskał 26 punktów, trafiając 9 z 18 rzutów (50%). 13 oczek zapisał na swoje konto Davion Mitchell. Drugie spotkanie w barwach Kings rozegrał Donte DiVincenzo. Były gracz Milwaukee Bucks zdobył 12 punktów, 8 zbiórek i 5 przechwytów. W porównaniu do ostatnich spotkań mniej widoczny na parkiecie w Nowym Jorku był Domantas Sabonis. Litewski center zdobył 9 punktów i 9 zbiórek, trafiając 4 z 11 rzutów z gry (36%) w ciągu nieco ponad 25 minut spędzonych na parkiecie.
  • Kolejnym przeciwnikiem podopiecznych Steve’a Nasha będą New York Knicks. Spotkanie odbędzie się w nocy ze środy na czwartek o 1:30. Natomiast Kings tej samej nocy zagrają na wyjeździe z Chicago Bulls. Początek spotkania o godzinie drugiej czasu polskiego.

Autor: Mateusz Malinowski

New York Knicks – Oklahoma City Thunder 123:127 (po dogrywce)

Statystyki na PROBASKET

  • Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, do której celnym layupem doprowadził Bazley (102:102). W doliczonym czasie gry lepsi okazali się gracze OKC, którzy w dodatkowych pięciu minutach wygrali czterema punktami (11:15).
  • Bohaterem spotkania został Josh Giddey, autor triple-double (28 punktów, 11 zbiórek i 12 asyst). 19-latek trafił 11 z 22 rzutów (50%) i 3 z 4 rzutów zza linii 7,24. 30 punktów dołożył Tre Mann, który trafił 9 z 16 rzutów (56%). 23 oczka i 8 zbiórek dołożył wspomniany wcześniej Darius Bazley. Po 13 punktów dodali Kenrich Williams i Ty Jerome.
  • Po stronie New York Knicks również nie zabrakło potrójnej zdobyczy. Triple-double zanotował Julius Randle (30 punktów, 13 zbiórek i 10 asyst). Bardzo dobre spotkanie rozegrał Evan Fournier, autor 29 punktów i 5 asyst. Francuski obrońca trafił 10 z 18 rzutów (56%), w tym 6 trójek. 19 punktów i 7 zbiórek dołożył Quentin Grimes.
  • Oklahoma City Thunder kolejne spotkanie rozegrają na własnym parkiecie, a ich przeciwnikiem będą San Antonio Spurs, zaś nowojorscy Knicks podejmą Brooklyn Nets.

Autor: Mateusz Malinowski

Chicago Bulls – San Antonio Spurs 120:109

Statystyki na PROBASKET

  • Chicago Bulls w mocno okrojonym zestawieniu nie zwalniają tempa. Choć w składzie Byków oprócz Alexa Caruso, Patricka Williamsa i Lonzo Balla zabrakło też Zacha LaVine’a, to udało im się ograć San Antonio Spurs po fenomenalnej końcówce spotkania.
  • Podopieczni Billy’ego Donovana nieco lepiej weszli w mecz i dzięki fantastycznej postawie duetu Nikola Vucević (12 punktów, 6 zbiórek) – Coby White (11 pkt) zdołali w pierwszej kwarcie odskoczyć na 8 oczek (25:17). Goście z Teksasu mieli jednak w swoich szeregach świetnie dysponowanego Douga McDermotta, a także stale aktywnych Dejounte Murraya i Lonnie’ego Walkera IV. To pozwoliło im zachować bliski dystans do przerwy (59:57).
  • W trzeciej „ćwiartce” obie strony trafiały ponad 56% swoich rzutów z gry, ale to zespół Gregga Popovicha odzyskał prowadzenie i przez długi czas cieszył się skromnym prowadzeniem (69:76). Ostatnia odsłona należała już jednak do gospodarzy. Sprawy w swoje ręce wziął bowiem DeMar DeRozan, który w 9 minut gry w czwartej kwarcie zdobył aż 19 punktów, trafiając 8 z 9 rzutów z gry (bez żadnej trójki). Swoje dołożyli jeszcze wspomniani wcześniej Vucević i White, a Bulls wygrali tę część 37:20 i odnieśli ostatecznie czwarte z rzędu zwycięstwo.
  • To była noc DeMara DeRozana. Po fantastycznej czwartej kwarcie skrzydłowy Byków zdobył łącznie 40 punktów i 7 asyst, ponownie nie trafiając ani jednej trójki przez cały mecz (16/24 z gry). Świetne zawody rozegrali również Nikola Vucević (25 punktów, 16 zbiórek, 5 asyst) i Coby White (24 punkty, 5 zbiórek, 6 asyst; 5/6 za trzy). Ayo Dosunmu dorzucił 12 oczek.
  • Po stronie San Antonio Spurs wyróżniali się przede wszystkim Lonnie Walker IV (21 punktów, 5 zbiórek), Dejounte Murray, który skompletował double-double w postaci 19 oczek i 11 asyst oraz Doug McDermott (19 pkt). Po 13 punktów na swoim koncie zapisali Keldon Johnson i Jakob Poeltl.

Milwaukee Bucks – Portland Trail Blazers 107:122

Statystyki na PROBASKET

  • Do niemałej niespodzianki doszło w Milwaukee, gdzie obrońcy tytułu mistrzowskiego, którzy co prawda musieli radzić sobie bez Giannisa Antetokounmpo, przegrali z Portland Trail Blazers. Ekipa z Oregonu pozbyła się w ostatnim czasie kilku kluczowych zawodników, ale mimo wszystko wygrała trzy ostatnie spotkania, co daje im obecnie 10. miejsce na zachodzie.
  • O końcowym rezultacie przesądziła przede wszystkim druga odsłona, którą Blazers wygrali 40:24. Świetnie spisali się wówczas Anfernee Simons (16 pkt) i Josh Hart (10 pkt), podczas gdy Kozłom brakowało skuteczności (54:71). Przyjezdni przez długi czas utrzymywali bezpieczną przewagę, choć w czwartej kwarcie podopiecznym Mike’a Budenholzera udało się zbliżyć na 8 punktów (96:104). Na wysokości zadania stanął jednak wówczas Jusuf Nurkić, a po trójce dołożyli Simons, Hart oraz CJ Elleby (107:120) Te trafienia przesądziły o losach spotkania.
  • Wszyscy zawodnicy wyjściowej piątki Blazers zakończyli mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Najlepiej wypadli Anfernee Simons (31 punktów, 6 asyst; 7/16 za trzy), Josh Hart (27 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst, 2 bloki) i Jusuf Nurkić (23 punkty, 16 zbiórek, 4 asysty). Justise Winslow dołożył double-double w postaci 13 oczek i 10 zbiórek, a CJ Elleby zanotował 10 oczek.
  • Pod nieobecność Giannisa prym po stronie Bucks wiódł głównie Jrue Holiday, zdobywca 23 punktów i 6 asyst. Fatalny mecz rozegał Khris Middleton, który trafił jedynie 3 z 15 rzutów z gry (1/8 za trzy), choć ostatecznie otarł się o triple-double (16 punktów, 11 zbiórek, 9 asyst). Bobby Portis dołożył 17 oczek i 9 zbiórek, a wchodzący z ławki Jordan Nwora dorzucił 17 punktów.
  • Milwaukee Bucks przegrywają drugi mecz z rzędu, a ta porażka może okazać się bardzo kosztowna. Kozły tracą 4. miejsce w tabeli konferencji wschodniej na rzecz Philadelphia 76ers, a Boston Celtics są już tylko dwa zwycięstwa za nimi. W nocy z wtorku na środę czasu polskiego Bucks zmierzą się z Indiana Pacers.

New Orleans Pelicans – Toronto Raptors 120:90

Statystyki na PROBASKET

  • New Orleans Pelicans nie pozostawili wątpliwości co do tego, który zespół był tej nocy lepiej dysponowany. Podopieczni Willie’ego Greena wygrali każdą z kwart różnicą co najmniej czterech punktów i bez większych problemów dopisują na swoje konto zwycięstwo po dwóch z rzędu porażkach.
  • Świetne zawody rozegrał pozyskany niedawno CJ McCollum. Obrońca trafił imponujące 9 z 13 rzutów z gry i zakończył mecz z dorobkiem 23 punktów, 5 asyst, 4 zbiórek i 2 przechwytów (5/8 za trzy). Bliski podwójnej zdobyczy był Jonas Valanciunas (18 punktów, 9 zbiórek). Ta padła natomiast łupem Brandona Ingrama, który otarł się nawet o triple-double, choć był mniej aktywny w wykończeniu (10 punktów, 11 zbiórek, 8 asyst, 2 bloki). Wchodzący z ławki rezerwowych Jaxson Hayes dorzucił 14 oczek.
  • Po stronie Toronto Raptors tylko dwóch zawodników uzyskało dwucyfrowy dorobek punktowy. Byli to Fred VanVleet (20 punktów, 5 zbiórek; 6/15 z gry), Pascal Siakam (18 punktów, 5 zbiórek) oraz rezerwowy Chris Boucher (15 punktów, 5 zbiórek; 9/12 z linii). Zawiedli Gary Trent Jr. (2/15 z gry, 2/8 za trzy), Scottie Barnes (2/10 z gry) i OG Anunoby (1/5).
  • Pelicans (23-34) wygrali 3 z 5 ostatnich spotkań i do końca będą walczyć o miejsce gwarantujące im prawo gry w turnieju play-in. Na przeszkodzie stoi przede wszystkim świetna forma Anfernee Simonsa i Portland Trail Blazers (24-34), którzy okupują obecnie 10. lokatę. Obie ekipy swoje kolejne mecze rozegrają przeciwko Memphis Grizzlies.

Denver Nuggets – Orlando Magic 121:111

Statystyki na PROBASKET

  • Bez niespodzianki obyło się w Kolorado, gdzie Denver Nuggets po świetnym początku spotkania ograli Orlando Magic. Już w pierwszej kwarcie gospodarze objęli 15-punktowe prowadzenie. W drugiej odsłonie gra podopiecznych Michaela Malone’a nieco zwolniła. Wkradły się błędny i rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Przyjezdni wygrali co prawda tę część, ale nie byli w stanie w pełni wykorzystać niedociągnięć po stronie Denver (53:40).
  • Po przerwie Nuggets znów przeplatali lepsze fragmenty z gorszymi. Po serii trafień Jeffa Greena odskoczyli na 20 punktów (73:53), by po chwili pozwolić Magic na zmniejszenie dystansu do 13 oczek. Wydawało się mimo wszystko, że Denver kontroluje grę i nie pozwoli sobie wyrwać prowadzenia. W ostatniej „ćwiartce” dystans pomiędzy ekipami stopniał nawet do 8 punktów, ale ostatecznie Nuggets odnoszą drugie z rzędu zwycięstwo.
  • Prym po stronie gospodarzy wiódł nie kto inny, jak Nikola Jokić, autor 26 punktów, 15 zbiórek i 7 asyst (10/26 z gry). Jeff Green i Will Barton dorzucili po 17 punktów, a Bones Hypland dołożył 14. Na wyróżnienie zasłużył też wchodzący z ławki rezerwowych Bryn Forbes, zdobywca 16 oczek (3/4 za trzy).
  • Grę Magic napędzał z kolei młody trzon w osobach Wendella Cartera Jr’a. (25 punktów, 12 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty) i Franza Wagnera (26 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty). Piąty wybór zeszłorocznego draftu – Jalen Suggs – dołożył 16 punktów i 6 zbiórek, ale trafił tylko 5 z 15 rzutów z gry (0/4 za trzy). Rezerwowy Gary Harris dorzucił 15 oczek i 6 asyst.

Utah Jazz – Houston Rockets 135:101

Statystyki na PROBASKET

  • Mecz rozstrzygnął się w zasadzie jeszcze przed przerwą. Świetnie dysponowani byli wówczas Donovan Mitchell i Bojan Bogdanović, którzy zdobyli po 15 oczek, dzięki czemu Utah Jazz objęli nawet 31-punktowe prowadzenie (76:45). Co ciekawe, Houston Rockets wcale nie brakowało skuteczności, bowiem podobnie jak swoi rywale trafiali ponad 51% rzutów z gry i dokładnie 50% zza łuku. Oddali jednak aż osiem trójek mniej i wyraźnie przegrali wówczas walkę na tablicach (28-16).
  • Po przerwie pod względem wyniku wiele się nie zmieniło. Jazzmani wciąż utrzymywali bezpieczną przewagę, choć Rakietom udało się zmniejszyć stratę do 20 punktów (96:76). W czwartej kwarcie zabrakło im jednak skuteczności, by myśleć w ogóle o nawiązaniu kontaktu (7/22 z gry i 2/11 zza łuku).
  • Świetne zawody rozegrał Donovan Mitchell, autor 30 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst (9/15 z gry; 5/9 za trzy). Bojan Bogdanović dołożył cztery trafienia zza łuku i skompletował 22 punkty. Rudy’emu Gobertowi do double-double zabrakło jedynie trzech zbiórek (14 punktów, 7 zbiórek). Podwójną zdobycz odnotował jednak wchodzący z ławki Hassan Whiteside, który do 14 zebranych piłek dołożył 11 oczek i 3 bloki. Jordan Clarkson dołożył 16 punktów. Rozczarował natomiast Mike Conley, który trafił tylko 1 z 8 rzutów z gry i zakończył mecz z dorobkiem 2 punktów (do tego 10 asyst).
  • Po stronie Rockets najlepiej punktującym zawodnikiem był rezerwowy Kenyon Martin Jr. (16 pkt). Jae’Sean Tate i Eric Gordon dołożyli po 14 punktów. Jalen Green – 2. wybór minionego draftu – dorzucił 13 oczek (4/9 z gry). Bliski skompletowania double-double byli Christian Wood (12 punktów, 9 zbiórek) i Kevin Porter Jr. (8 punktów, 8 asyst).

Los Angeles Clippers – Golden State Warriors 119:104

Statystyki na PROBASKET

  • Od początku spotkania obie ekipy prezentowały popis rzutów za trzy punkty. Tylko w pierwszej kwarcie Golden State Warriors byli w tej kategorii 9/14, z kolei Los Angeles Clippers 5/10. W międzyczasie świetne prezentował się Stephen Curry, który pierwszą kwartę zakończył z 16 punktami na koncie, ale przez dłuższy czas to gospodarze utrzymywali skromne prowadzenie. LAC w pewnym momencie zabrakło jednak skuteczności i to Wojownicy wypracowali sobie nieznaczną przewagę (34:37).
  • Od początku drugiej odsłony żadna ze stron nie zwalniała tempa pod względem skuteczności. Niemoc po obu stronach prędzej czy później musiała się jednak pojawić. Lepiej ten fragment wykorzystali podopieczni Tyronna Lue, którzy na przerwę schodzili na prowadzeniu (61:59).
  • Clippers zdecydowanie lepiej weszli w drugą połowę i po trafieniach Marcusa Morrisa, Ivicy Zubaca, Terance Manna oraz Reggiego Jacksona wypracowali serię 17:6, która dała im 13-punktowe prowadzenie. To nie był jednak koniec problemów Warriors. Ich gra wyraźnie się nie układała, a w ostatnich sześciu minutach trzeciej „ćwiartki” trafili jedynie cztery rzuty z gry (94:78).
  • W czwartej kwarcie wiele się nie zmieniło. Przyjezdni wciąż nie mogli się wstrzelić, a po celnym rzucie osobistym Roberta Covingtona przewaga Clippers wzrosła do 19 oczek. Posuchę strzelecką GSW przerwał zza łuku Curry, po chwili trójkę dołożył Otto Porter, ale po drugiej stronie natychmiast odpowiedzieli Covington i Mann (105:84). LAC do końca kontrolowali już przebieg spotkania i dowieźli komfortowe zwycięstwo do ostatniej syreny.
  • Po stronie Clippers świetny mecz rozegrali Terance Mann (25 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst), Reggie Jackson (19 punktów, 8 zbiórek, 9 asyst) oraz Ivica Zubac (18 punktów, 8 zbiórek). Nicolas Batum dołożył solidne 14 oczek i 8 zebranych piłek. Marcus Morris i Robert Covington dorzucili po 11 oczek.
  • Pomimo porażki dobry mecz rozegrał Stephen Curry, autor 33 punktów (8/13 za trzy). Zdecydowanie gorzej spisali się jego partnerzy. Klay Thompson trafił tylko 3 z 14 rzutów z gry i zdobył 7 punktów. Taką samą zdobycz odnotował Otto Porter. Mniej aktywny w akcjach rzutowych Andrew Wiggins zdobył 13 punktów, czyli tyle samo, co Jordan Poole. Jonathan Kuminga dołożył 10 oczek.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    6 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments