Zapowiadana od kilku tygodni wymiana z udziałem Jamesa Hardena i Bena Simmonsa w końcu doszła do skutku. Były lider Houston Rockets ląduje w Sixers, natomiast zdziesiątkowani kontuzjami Nets przejmują Bena Simmonsa. Podczas wczorajszego naboru do Meczu Gwiazd o skomentowanie głośnej wymiany poproszono lidera Brooklyn Nets Kevina Duranta. Odpowiedź gwiazdora okazała się dość zaskakująca.
Durant wspomniał na wstępie, że jest podekscytowany możliwością współpracy z nową grupą zawodników [red. Ben Simmons, Seth Curry i Andre Drummond]. Samą wymianę podsumował natomiast krótkim i dość zaskakującym stwierdzeniem, że „każdy dostał to, czego chciał”.
W kontekście samego Hardena słowa Duranta z pewnością nie rozmijają się z rzeczywistością. Jak wiadomo Broda, choć głośno swych pragnień nie wyrażał, po cichu zabiegał o transfer i tutaj KD na pewno ma rację. Ale dlaczego użył dość otwartego stwierdzenia, że „każdy dostał to, czego chciał”? Kogo oprócz Hardena mógł mieć na myśli?
Z pomyślnej finalizacji wymiany na pewno zadowolony jest Ben Simmons, który dzięki temu będzie mógł w końcu wrócić do gry, ale wydaje się, że Durant nie tylko jego miał na myśli. Czy odejście Brody ucieszyło również środowisko Brooklyn Nets?
Według niektórych źródeł z odejścia Hardena najbardziej zadowolony jest Kyrie Irving. Joe Vardon z The Athletic sugerował nawet, że między zawodnikami wyczuwalne było duże napięcie i właśnie między innymi dlatego Irving wyczekiwał jego odejścia.
Szczera odpowiedź Duranta rzuca nieco światła na dość napiętą sytuację, jaka w ostatnich tygodniach panowała w obozie Brooklyn Nets. Sean Marks musiał wykonać zdecydowany ruch i wydaje się, że pakiet, jaki udało mu się ugrać, jest całkiem satysfakcjonujący. Brooklyn zyskał świetnego obrońcę, skutecznego snajpera, doświadczonego gracza podkoszowego i spokój, którego drużyna bardzo w tej chwili potrzebuje.