Chimeze Metu wiedział, co ma robić, gdy otrzymał podanie od De’Aarona Foxa. Sacramento Kings pokonali Dallas Mavericks po buzzer-beaterze swojego rezerwowego. Ciekawie było także w starciu Memphis Grizzlies z Los Angeles Lakers. Ja Morant zanotował 41 punktów i w drugiej połowie poprowadził come-back swojej drużyny. Piąte zwycięstwo z rzędu zanotowali Chicago Bulls. Przełożono natomiast mecz Miami Heat z San Antonio Spurs, bo ekipa z Florydy nie miała wystarczającej liczby zawodników.
DETROIT PISTONS – NEW YORK KNICKS 85:94
INDIANA PACERS – CHARLOTTE HORNETS 108:116
BOSTON CELTICS – LOS ANGELES CLIPPERS 82:91
- To nie było widowisko najwyższych lotów, bo obie drużyny mierzył się z różnego rodzaju problemami, które skutecznie przeszkadzały im w stworzeniu ciekawej rywalizacji. Na korzyść Los Angeles Clippers zadziałał fakt, że ekipa z Miasta Aniołów ma w rotacji doświadczonych weteranów, którzy w gruncie rzeczy wiedzą, jak wygrywać mecze.
- Boston Celtics byli koszmarni, zwłaszcza z dystansu trafiając tylko 4 z 42 prób. W czwartej kwarcie byli 1/18 za trzy, nie potrafiąc Clippers w żaden sposób odpowiedzieć. Na parkiecie zabrakło Paula George’a i Jaysona Tatuma, którzy mogli widowisko uświetnić. C’s otworzyli czwartą kwartę runem 9:2, ale zaraz trójką odpowiedział Eric Bledsoe i Clippers odzyskali prowadzenie, którego już nie oddali.
- Dla LAC to ważne zwycięstwo, bo przed meczem z C’s przegrali pięć z ostatnich sześciu meczów. Po 17 oczek zanotowali Terance Mann, Eric Bledsoe oraz Luke Kennard. Najaktywniejszym graczem był Marcus Morris z dorobkiem 23 oczek i 10 zbiórek. Po stronie ekipy z Bostonu 30 punktów i 8 zbiórek Jaylena Browna, na którego spadł dodatkowy ciężar pod nieobecność Jaysona Tatuma. 16 oczek i 14 zbiórek Roberta Williamsa III.
CHICAGO BULLS – ATLANTA HAWKS 131:117
- Chicago Bulls pokonali Atlantę Hawks po raz drugi w trzy noce. To już piąte zwycięstwo z rzędu podopiecznych Billy’ego Donovana. Dla ekipy Nate’a McMillana to bardzo trudny okres. Przez protokół COVID-19 stracili PIĘTNASTU graczy! Ci, którymi sztab dysponuje obecnie, muszą się w zasadzie uczyć wszystkiego od nowa, co nie ułatwia rywalizacji o wysokie miejsca na wschodzie.
- Chicago Bulls w całym meczu rzucali na 62% skuteczności z gry i rozdali 38 asyst. Mieli pełną kontrolę nad wydarzeniami. Trae Young przyznał po meczu, że nie znał niektórych kolegów, z jakimi przyszło mu poprzedniej nocy rywalizować. To pokazuje, w jak dziwnej utknęliśmy obecnie rzeczywistości. Odrobiny show dostarczył publiczności Zach LaVine robiąc 360-tkę zakończoną wsadem.
- Był też najlepiej punktującym zawodnikiem swojego zespołu trafiając 25 punktów (10/13 FG, 5/7 3PT) i rozdając 5 asyst. Świetnie wyglądał Nikola Vucević z 16 punktami i 20 zbiórkami. Kolejnych 17 punktów i 12 asyst Coby’ego White’a. Po stronie Hawks 26 oczek i 11 asyst Trae Younga, który nie był w stanie pociągnąć tego sam. 18 oczek i 15 zbiórek zapewnił Clint Capela.
MEMPHIS GRIZZLIES – LOS ANGELES LAKERS 104:99
- Ja Morant wiedział, że na tle takiego rywala musi rozegrać mecz, który kibice zapamiętają. W ostatnim czasie sporo na młodego rozgrywającego spadło, bo niektórzy fani Memphis Grizzlies nie chcieli, by wracał – tak dobrze sobie Grizz radzili bez jego wsparcia. Morant potwierdza jednak, że jest wielkim showmanem, a właśnie takich koszykarzy liga w tym momencie potrzebuje najbardziej.
- Poprzedniej nocy poprowadził swój zespół do zwycięstwa z Los Angeles Lakers. W drugiej połowie goście z LA prowadzili 14 punktami. Jednak Morant w trzeciej kwarcie trafił 14 oczek i Grizzlies zaczęli konsekwentnie odrabiać stratę. Na 6:50 przed końcem meczu Tyus Jones trafił floater, który dał Grizz prowadzenie 93:92. Zaraz Morant poprawił dwoma trójkami, a wszystko na linii wolnych zakończył Desmond Bane.
- W końcówce Lakers opadli z sił i nie potrafili odpowiedzieć na zryw rywala. LeBron James skończył z 37 punktami, 13 zbiórkami i 7 asystami trafiając rekordowe w tym sezonie osiem trójek. Russell Westbrook zapewnił 16 oczek, 10 zbiórek i 12 asyst, ale tym razem nie zapewnił wystarczającego wsparcia. Ja Morant zanotował 41 oczek (13/27 FG, 6/7 3PT) i 10 zbiórek. Kolejnych 20 punktów zapewnił Bane.
PHOENIX SUNS – OKLAHOMA CITY THUNDER 115:97
PORTLAND TRAIL BLAZERS – UTAH JAZZ 105:120
- Utah Jazz od paru dni są pozbawieni wsparcia Donovana Mitchella, czyli gracza, który włączy się do walki o pierwszą piątkę All-Star zachodu. Mitchell narzekał na ból pleców i sztab medyczny postanowił go na jakiś czas odsunąć od gry. To jednak nie przeszkadza Jazz odnosić zwycięstw. Poprzedniej nocy na wyjeździe pokonali Portland Trail Blazers, którzy utknęli w swoich problemach.
- W drugim meczu z rzędu Blazers brakowało aż siedmiu graczy z powodu protokołu COVID-19. Damian Lillard i Norman Powell robili, co mogli, ale ich wysiłki nie wystarczyły, by stworzyć przewagę. Jazz wygrali głównie dzięki dominacji w pomalowanym (74:30). W trzeciej kwarcie po trójce Lillarda Blazers udało się zejść do -6, ale na więcej nie było miejscowych stać.
- Po stronie ekipy z Salt Lake City wyróżnić należy Rudy’ego Goberta, który zanotował 22 punkty i 14 zbiórek. Z ławki wsparcia udzielili Rudy Gay z dorobkiem 21 oczek i 6 zbiórek oraz Jordan Clarkson z 19 oczkami i 5 asystami. Po stronie Blazers 32 punkty z 23 rzutów Normana Powella oraz 32 punkty, 6 zbiórek i 4 asysty Damiana Lillarda. PTB mają już 21 porażek na koncie.
SACRAMENTO KINGS – DALLAS MAVERICKS 95:94
- Zdecydowanie najciekawszy mecz poprzedniej nocy. Sacramento Kings do samego końca bili się o zwycięstwo i to im się opłaciło, bo Chimeze Metu tuż przed syreną trafił trójkę, która zapewniła ekipie z Sacramento wygraną. De’Aaron Fox w kluczowym momencie podał piłkę, a Metu był gotowy oddać jeden z najważniejszych rzutów w swojej karierze.
- Początek nie należał do najlepszych w wykonaniu Kings. Przez problemy z faulami Dallas Mavericks zdołali im uciec. Odpowiedź jednak przyszła bardzo szybko, bo drugą kwartę gospodarze wygrali aż 35:13 i wracali na kolejne 24 minuty z dwucyfrowym prowadzeniem. Mavs runem 11:0 zniwelowali stratę i starcie rozpoczęło się od nowa. Na cztery minuty przed końcem było 88:88 – ekipy szły cios za cios.
- Przy stanie 94:92 na 4 sekundy przed końcem, Fox podawał zza linii do Metu i ten długo się nie zastanawiał. To druga wygrana z rzędu Kings. 12 punktów i 10 asyst Tyrese’a Haliburtona. 16 oczek De’Aarona Foxa. Metu z ławki zapewnił 11 oczek i 8 zbiórek. Po stronie Mavs 24 punkty, 7 zbiórek Kristapsa Porzingisa i 25 oczek, 6 asyst Jalena Brunsona. Nadal czekają na Lukę Doncicia.
SAN ANTONIO SPURS – MIAMI HEAT
PRZEŁOŻONY