Lider Philadelphii 76ers wrócił poprzedniej nocy do gry po dziewięciu meczach przerwy spowodowanej ligowym protokołem dotyczącym walki z COVID-19. W rozmowie z dziennikarzami Joel Embiid otwarcie przyznał, że koronawirus mocno zaatakował jego organizm.
Ostatnie tygodnie są dla Philadelphii 76ers skomplikowane. Pod nieobecność Joela Embiida, zespół przegrał siedem z dziewięciu meczów i stracił kontakt z czołówką wschodniej konferencji. Poprzedniej nocy Szóstki po dwóch dogrywkach przegrały z Minnesotą Timberwolves mimo tego, że Embiid wrócił do gry i skończył spotkanie z dorobkiem 42 oczek. Już w pierwszym meczu po powrocie został zmuszony do naprawdę wytężonej pracy.
Zaraz po meczu Kameruńczyk spotkał się z dziennikarzami, którzy spytali go o to, jak przechodził chorobę. Prawdopodobnie sami nie spodziewali się takich słów zawodnika. – Mocno mnie to uderzyło – zaczął. – Zaczynałem myśleć, że z tego nie wyjdę, było aż tak źle. […] Cieszę się, że mogę tutaj z Wami siedzieć. Walczyłem i cieszę się, że mam to już za sobą – dodał Embiid. Jego słowa wyraźnie zaskoczyły dziennikarzy siedzących na sali.
Na szczęście w meczu przeciwko T-Wolves nie było widać żadnych skutków choroby. Spędził na parkiecie 45 minut, trafił 12/23 FG, 2/4 3PT i 16/21 FT, choć w kluczowej akcji meczu został zablokowany przez Anthony’ego Edwardsa. Trener Doc Rivers musi przegryźć porażkę i liczyć na to, że w kolejnych tygodniach wszystko dla Sixers będzie wracać do normy, a zespół odkuje się po słabszym okresie i dołączy do walki z czołówką konferencji.
Czy widziałeś już najnowszy podcast PROBASKET Live?