11 meczów w NBA minionej nocy i sporo emocji. OKC Thunder stoczyli zacięty pojedynek w Houston, ale ostatecznie oddali zwycięstwo Rockets. Chicago Bulls pokonali Milwaukee Bucks, ale nie zbliżyli się do play-offów, bo wygraną odnieśli też Indiana Pacers. 69. zwycięstwo w sezonie 2015/16 zaliczyli Golden State Warriors, którzy rozgromili Portland Trail Blazers. Boston Celtics zapewnili sobie awans do play-offów pokonując Los Angeles Lakers, mimo 34 punktów Kobiego Bryanta.
Oklahoma City Thunder – Houston Rockets 110:118
Houston Rockets potrzebują zwycięstw, jeśli chcą zagrać w tegorocznych play-offach. Aktualnie zajmują 9. miejsce w Konferencji Zachodniej, ale Utah Jazz i Dallas Mavericks wyprzedzają ich tylko o jeden mecz. Minionej nocy ekipa z Teksasu mogła znacznie obniżyć swoje szanse na czołową ósemkę, bo goście z Oklahoma City długo kontrolowali przebieg meczu, ale w kluczowych momentach grę wziął na siebie James Harden i zrobił co do niego należało.
Thunder już po raz 13 w tym sezonie przegrali mecz, w którym prowadzili jeszcze w czwartej kwarcie. A prowadzili nawet sześcioma punktami, ale Harden rzucił dwie trójki z rzędu, wyrównał stan rywalizacji i pociągnął zespół na swoich barkach. Tylko w czwartej odsłonie lider Rakiet rzucił 15 punktów, a ogólnie zgromadził ich aż 41. Kiedy trener Billy Donovan został zapytany po meczu, co wydarzyło się w ostatniej części gry, odpowiedział tylko: – Wydarzył się James Harden.
Na 30 sekund przed końcem, to właśnie on przeciął podanie Kevina Duranta, znalazł Patricka Beverleya, a ten zdobył pewne punkty i zwiększył prowadzenie gospodarzy do ośmiu oczek, czym oczywiście zniweczył jakiekolwiek jeszcze szanse Grzmotów. 18 punktów dla zwycięzców dołożył Trevor Ariza, z kolei 12 oczek dorzucił Beverley. Wygrana podtrzymała szanse Rakiet, ale każdy kolejny mecz jest dla nich bardzo ważny, a szczególnie ten następny – z bezpośrednio wyprzedzającymi ich Mavericks.
Po stronie gości 33 punkty i 8 zbiórek zapisał Kevin Durant, Russell Westbrook otarł się o kolejne triple-double: 23 punkty, 13 zbiórek, 9 asyst, a 16 oczek wniósł z ławki Enes Kanter. Co przeważyło na korzyść Rockets? W dużej mierze aż 22 zbiórki w ofensywie zamienione na 21 punktów drugiej szansy. Gospodarze w całym meczu popełnili też zaledwie dziewięć strat, Thunder mieli ich aż 19.
Thunder wracają do gry we wtorek – na wyjeździe zmierzą się z Denver Nuggets. Mavericks dzień później zagrają arcyważny mecz przeciwko Mavericks.
[ot-video][/ot-video]
Portland Trail Blazers – Golden State Warriors 111:136
Po pierwszej domowej porażce od ponad 14 miesięcy, Golden State Warriors potrzebowali dobrej odpowiedzi wobec tego, co wydarzyło się w starciu z Boston Celtics. Tym razem do Oakland przyjechali Portland Trail Blazers, którzy już raz przechytrzyli Wojowników w tym sezonie regularnym, ale mistrzowie po raz drugi nie dali się nabrać na ich sztuczki. Tym razem Blazers nie mieli czego szukać w pojedynku, który zakończył się blow-outem.
Goście co prawda znakomicie weszli w ten mecz, trafili 14 z pierwszych 19 rzutów z gry i objęli nawet 11-punktowe prowadzenie, ale jeszcze przed przerwą Warriors zdołali przywrócić normalny stan rzeczy – po 24 minutach rywalizacji prowadzili już 63:56. Druga połowa, z naciskiem na czwartą kwartę, należała już wyłącznie do miejscowych, którzy z każdą kolejną minutą uciekali rywalom.
Jak można było się spodziewać, w trakcie spotkania zrodziła się wewnętrzna rywalizacja pomiędzy Stephenem Currym a Damianem Lillardem. W trzeciej kwarcie obaj panowie nie chcieli sobie odpuszczać i zaczęli trafiać kosz za kosz. Ostatecznie jednak Lillard nie miał tak wielkiego wsparcia jak lider GSW, co przełożyło się na wynik. Warriors zwyciężyli po raz 69 w sezonie 2015/16 i gonią rekord Chicago Bulls, a w tak zwanym międzyczasie dokonali kolejnej niebywałej rzeczy – jako zespół przekroczyli barierę tysiąca celnych rzutów za trzy w jednym sezonie.
Curry zapisał ostatecznie aż 39 punktów (9-13 3PT), a także 7 asyst, Draymond Green popisał się jeszcze jednym triple-double, tym razem na poziomie 22 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst. 21 oczek dołożył Klay Thompson, a Warriors zagrali na 56,8% z gry i aż 60% z dystansu (18-30 3PT). Warto odnotować też powrót po długiej przerwie Festusa Ezeliego. Środkowy wyszedł na parkiet w pierwszej piątce, ale zagrał tylko dziewięć minut.
Lillard nie pozostał dłużny swojemu rywalowi i zaaplikował aż 38 oczek. Drugim najlepiej punktującym wśród gości był C.J. McCollum – 18 oczek, a 15 dodał Moe Harkless. Blazers tym samym przerwali serię czterech kolejnych wygranych, ale tracą zaledwie pół meczu do zajmujących piąte miejsce na zachodzie Memphis Grizzlies. Sprawa pozostaje więc otwarta.
Oba zespoły wracają do gry we wtorek. Warriors podejmą Minnesotę Timberwolves, Blazers na wyjeździe zmierzą się z Sacramento Kings.
[ot-video][/ot-video]
New Orleans Pelicans – Brooklyn Nets 106:87
[ot-video][/ot-video]
Charlotte Hornets – Cleveland Cavaliers 103:112
[ot-video][/ot-video]
Dallas Mavericks – Minnesota Timberwolves 88:78
[ot-video][/ot-video]
Washington Wizards – Los Angeles Clippers 109:114
[ot-video][/ot-video]
Memphis Grizzlies – Orlando Magic 107:119
[ot-video][/ot-video]
Utah Jazz – Phoenix Suns 101:86
[ot-video][/ot-video]
Chicago Bulls – Milwaukee Bucks 102:98
[ot-video][/ot-video]
Indiana Pacers – New York Knicks 92:87
[ot-video][/ot-video]
Boston Celtics – Los Angeles Lakers 107:100
[ot-video][/ot-video]