Los Angeles Lakers bez LeBrona Jamesa nie poradzili sobie z Minnesotą Timberwolves, którzy całkowicie zdominowali drugą połowę spotkania. Większych problemów nie mieli również Golden State Warriors, którzy zwycięstwo z Chicago Bulls zapewnili sobie już w trzeciej kwarcie. W innym meczu na szczycie do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka, po której Boston Celtics pokonali powaźnie osłabionych Milwuakee Bucks. Kolejne zwycięstwo na swoje konto dopisali także Brooklyn Nets i Dallas Mavericks, a kapitalne występy zaliczyli James Harden i Kristaps Porzingis. Trwa fatalna seria Atlanta Hawks. „Jastrzębie” odniosły dziś już szóstą porażkę z rzędu.


Charlotte Hornets – New York Knicks 104:96

Statystyki na PROBASKET

  • Gorszy fragment sezonu New York Knicks wciąż trwa. Dla podopiecznych Toma Thibodeau jest to już piąta porażka na przełomie siedmiu ostatnich spotkań, przez co wypadli z pierwszej szóstki Wschodu.
  • Charlotte Hornets pokonują ekipę z Wielkiego Jabłka, choć jeszcze w drugiej kwarcie „Szerszenie” przegrywały różnicą 16 punktów (27:43). Świetnie radził sobie wówczas Kemba Walker, który do przerwy zdobył aż 20 punktów. Cenne trafienia dołożyli również Alec Burks i Mitchell Robinson.
  • W trzeciej odsłonie przebudzili się jednak Terry Rozier i Miles Bridges. Zawodnicy Knicks byli natomiast zdecydowanie bardziej nieskuteczni, co momentalnie pozwoliło Hornets na odrobienie strat i objęcie prowadzenia. Niespełna osiem minut po przerwie przewaga Charlotte wynosiła już 11 „oczek” (75:64). W czwartej „ćwiartce” sytuacje ratować próbował wspomniany Burks, ale seria 11:2 z końcówki spotkania przesądziła o zwycięstwie „Szerszeni”.
  • Dobre zawody rozegrał Kemba Walker, który w końcowym rozrachunku skompletował 26 punktów. Bliski double-double był Alec Burks (15 punktów, 9 zbiórek), z kolei Julius Randle miał ogromne problemy ze skutecznością i zdobył jedynie 10 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst (4/15 z gry). Mitchell Robinson dołożył 11 „oczek” i 6 zbiórek.
  • Po drugiej stronie gra wyglądała nieco lepiej. LaMello Ball popisał się efektownym double-double, ocierając się jednocześnie o potrójną zdobycz (12 punktów, 17 zbiórek, 9 asyst, 5 przechwytów; 4/13 z gry). Aż 24 punkty zdobył Miles Bridges, Gordon Hayward dorzucił 22. Na wyróżnienie zasługują również Terry Rozier (18 pkt) i Kelly Oubre Jr. (12 pkt).

Boston Celtics – Milwaukee Bucks 122:113 (Po dogrywce)

Statystyki na PROBASKET

  • Obie strony musiały radzić sobie bez kluczowych zawodników. W rotacji Boston Celtics zabrakło kontuzjowanego Jaylena Browna. Po stronie Milwaukee Bucks nieobecni byli Giannis Antetokounmpo i Khris Middleton.
  • Po wyrównanej pierwszej połowie Celtowie zdołali odskoczyć nawet na 10 punktów (84:74). W czwartej kwarcie wyższy poziom wrzucił jednak Bobby Portis, ale wciąż na 1:30 przed końcową syreną przewaga Bostonu wydawał się stosunkowo bezpieczna (106:100). Najpierw straty ponownie zniwelowała „trójka” Graysona Allena, potem George Hill dorzucił kolejne trafienie, na które odpowiedział Dennis Schrooder, by na 13,6 sekund przed syreną Allen raz jeszcze popisał się trafieniem zza łuku, doprowadzając tym samym do dogrywki.
  • Kluczowe okazały się dwie ostatnie minuty dodatkowego czasu. Dennis Schroder zdobył sześć kolejnych punktów, podczas gdy po drugiej stronie parkietu próbę Allena zablokował Robert Williams III, po czym dwa kolejne rzuty Bucks okazały się niecelne. „Koniczyny” odskoczyły z wynikiem i goście musieli ratować się taktycznymi faulami, które nie wpłynęły jednak na rezultat. Celtics odnoszą czwarte zwycięstwo na przełomie pięciu ostatnich spotkań i odbijają się od dolnej części tabeli.
  • Fantastyczny mecz rozegrał Dennis Schroder, który doczekał się nawet okrzyków „MVP! MVP!”. Rozgrywający skompletował 38 punktów, 8 zbiórek i 3 asysty (16/27 z gry; 3/9 za trzy). Jayson Tatum dołożył double-double w postaci 27 punktów i 11 zbiórek (5/13 za trzy). Podwójną zdobyczą może pochwalić się też Robert Williams III, zdobywca 12 „oczek” i 10 zebranych piłek (a także 3 bloków).
  • Po drugiej stronie w rolę lidera wcielili się Bobby Portis (22 punkty, 6 zbiórek; 10/15 z gry) i Jrue Holiday (17 punktów, 13 asyst). Mimo 41 minut spędzonych na parkiecie rozgrywający trafił jedynie 6 z 25 rzutów z gry (w tym 1/12 za trzy). Solidną zdobycz dołożył Grayson Allen, którego rzuty zza łuku miały ogromny wpływ na przebieg meczu (5/9; 21 punków). George Hill dołożył 16 punktów, a Pat Connaughton 15.

Cleveland Cavaliers – Detroit Pistons 98:78

Statystyki na PROBASKET

Houston Rockets – Portland Trail Blazers 92:104

Statystyki na PROBASKET

Memphis Grizzlies – Phoenix Suns 94:119

Statystyki na PROBASKET

  • Phoenix Suns bez większych problemów pokonują Memphis Grizzlies, choć w ich składzie zabrakło ponownie Deandre Aytona. „Słońca” już w pierwszej kwarcie wyraźnie odskoczyły z wynikiem, głównie za sprawą dobrej postawy Jae Crowdera i Devina Bookera, choć dwie cenne „trójki” dołożył Cameron Payne. W drugiej odsłonie podopieczni Monty’ego Williamsa nie zwolnili tempa i pielęgnowali swoje prowadzenie, które w pewnym momencie osiągnęło pułap nawet 23 punktów (37:60).
  • Po przerwie obraz meczu się nie zmienił, a goście prowadzili nawet różnicą 38 „oczek” (52:90). Grizzlies byli bezradni i nie potrafili znaleźć odpowiedzi na grę Suns po obu stronach parkietu. Tylko w trzeciej odsłonie gospodarze spudłowali wszystkie 9 rzutów za trzy, trafiając jedynie 29,2% prób z gry. Kilka lepszych fragmentów pozwoliło im zniwelować rozmiar porażki przed końcową syreną.
  • W meczu bez większej historii aż siedmiu zawodników Phoenix Suns popisało się dwucyfrową zdobyczą punktową. Najwięcej zdobyli Devin Booker (17 punktów, 7 asyst, 5 zbiórek) i Jae Crowder (17 punktów, 5 zbiórek). Efektownym double-double popisał się Chris Paul, który do 15 punktów i 12 asyst dołożył aż 5 przechwytów. Miles Bridges dorzucił 13 „oczek”, Cameron Johnson 12 (do tego 7 zbiórek), a po 10 zdobyli Cameron Payne i Abdel Nader.
  • Po stronie pokonanych wyróżnili się jedynie Ja Morant (26 punktów, 12 zbiórek, 6 asyst) i Jaren Jackson Jr. (19 punktów, 4 zbióreki). Pozostali zawodnicy mieli ogromne problemy ze skutecznością (Desmond Bane 4/13, De’Anthony Melton 1/5), Steven Adams 2/6).

New Orleans Pelicans – Brooklyn Nets 112:120

Statystyki na PROBASKET

  • Kolejne zwycięstwo Brooklyn Nets, choć i tym razem obyło się bez fajerwerków. Po dobrej pierwszje kwarcie podopieczni Steve’a Nasha mieli problemy, by odskoczyć z wynikiem. Sztuka ta udała się dopiero w trzeciej odsłonie (72:93), ale dobra postawa Jonasa Valanciunasa i Treya Murphy’ego III sprawiła, że New Orleans Pelicans zdołali jeszcze tej nocy objąć prowadzenie (104:101).
  • Nets musieli się momentalnie przebudzić i natychmiast gonić wynik. Kolejne trafienia Bruce’a Browna, Jamesa Hardena i Kevina Duranta pozwoliły odzyskać kontrolę nad meczem. Decydujące okazało się pudło Devonte’ Grahama, który na 47,9 sekundy przed syreną przy stanie 110:114 spudłował zza łuku. „Trójką” odpowiedział Harden i przesądził tym samym o losach spotkania.
  • Długo wyczekiwane przełamanie zaliczył w końcu James Harden. Obrońca Nets zdobył dziś 39 punktów, 12 asyst i 5 zbiórek, choć zaliczył również 6 strat (11/18 z gry, 6/10 za trzy). Harden stawał na linii rzutów osobistych aż 15 razy, skutecznie egzekwując 11 z nich. Równie skuteczny był Kevin Durant, który dołożył 28 punktów, 7 zbiórek i 8 asyst. Joe Harris trafił z kolei 6 z 8 rzutów za trzy i skompletował 24 „oczka”.
  • Po stronie Pelicans prym wiódł przede wszystkim aktywny w końcówce Jonas Valanciunas, autor double-double w postaci 20 punktów i 12 zbiórek. Cenne zdobycze punktowe skompletowali Garrett Temple (17 punktów; najniższy wskaźnik +/- w całym zespole: -21), Nickeil Alexander-Walker (16 pkt), Devonte’ Graham (14 pkt) i Josh Hart (13 pkt). W składzie NOP zabrakło oczywiście Brandona Ingrama i Ziona Williamsona.

Oklahoma City Thunder – Sacramento Kings 105:103

Statystyki na PROBASKET

  • Oklahoma City Thunder momentami nie wyglądają jak zespół, który zamierzał w tym sezonie walczyć o jak najwyższy wybór w kolejnym drafcie. Dziś podopieczni Marka Daigneaulta pokonali Sacramento Kings po fantastycznej czwartej kwarcie i odnieśli tym samym piąte zwycięstwo w tym sezonie (5-6).
  • Jeszcze w trzeciej odsłonie przyjezdni prowadzili różnicą 18 punktów (63:81). Świetnie do tego momentu prezentowali się Harrison Barnes, Richaun Holmes czy De’Aaron Fox. W ostatniej kwarcie ofensywa Kings całkowicie się jednak posypała. Zawodnicy gości trafili jedynie 5 z 23 rzutów z gry i pozwolili „Grzmotom” na szybki powrót do gry. Wszystko sprowadziło się ostatnich sekund.
  • Wydawało się, że ostatnie posiadanie należeć będzie do Sacramento Kings. Przy stanie 103:103 goście mogli wykorzystać niemal cały pozostały czas i oddać rzut prawie na równi z syreną. Ich plany pokrzyżował jednak Luguentz Dort. Obrońca Thunder najpierw odebrał piłkę Foxowi, po czym sam wykończył kontratak i na 1,7 sekundy przed końcem wyprowadził swój zespół na prowadzenie. „Trójkę” ostatniej szansy spudłował Buddy Hield.
  • Thunder do zwycięstwa poprowadził dziś tercet Shai Gilgeous-Alexnader (22 punkty; 9/24 z gry, 2/8 za trzy), Luguentz Dort (22 punkty, 5 zbiórek; 9/18 z gry, 2/8 za trzy), Darius Bazley (15 punktów, 8 zbiórek; 6/8 z gry). Aż 14 piłek zebrał z tablic Jeremiah Robinson-Earl, ale dołożył do tego tylko dwa „oczka” (1/9 z gry). Josh Giddey zdołał dorzucić jedynie 7 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst.
  • Po stronie Kings wyróżniali się przede wszystkim Harrison Barnes (21 punktów, 5 zbiórek) i Richaun Holmes (16 punktów, 15 zbiórek). Problemy ze skutecznością mieli De’Aaron Fox (16 punktów, 5 asyst; 5/14 z gry) i Tyrese Haliburton (8 punktów, 8 zbiórek, 7 asyst; 3/13 z gry). Buddy Hield i Chimezie Metu dołożyli po 14 „oczek”.

San Antonio Spurs – Dallas Mavericks 109:123

Statystyki na PROBASKET

  • Luka Doncić przyzwyczaił nas do fantastycznych występów, ale tym razem na wysokości zadania stanął również Kristaps Porzingis. Łotysz zdobył 32 punkty, 7 zbiórek i 3 bloki, w znacznym stopniu przyczyniając się do ósmego zwycięstwa Dallas Mavericks w tym sezonie.
  • Mavs byli od początku stroną przeważającą, ale swoją przewagę potrafili udokumentować dopiero po przerwie. Z dobrej strony w trzeciej kwarcie pokazali się Dorian Finney-Smith i Jalen Brunson, odciążając Doncicia i Porzingisa, którzy nieco wówczas zwolnili. Seria 20:5 pozwoliła Dalals odskoczyć na 24 „oczka” i wówczas było już po meczu.
  • Oprócz świetnie dysponowanego Porzingisa kapitalne zawody rozegrał Luka Doncić. Słoweniec popisał się triple-double w postaci 32 punktów, 15 asyst i 12 zbiórek, trafiając przy tym 6 z 13 rzutów za trzy. Duet ten wspierali przede wszystkim wspomniani Jalen Brunson (17 pkt) i Dorian Finney-Smith (15 punktów, 7 zbiórek). Nieco gorzej wypadł Tim Hardaway Jr., który miał dziś ogromne problemy ze skutecznością (2/11 z gry; 5 punktów).
  • Pomimo porażki sympatycy San Antonio Spurs mogą doszukiwać się pozytywów w grze swoich ulubieńców. Devin Vassell był zdobył dziś 20 punktów, a Keldon Johnson otarł się o double-double (15 punktów, 9 zbiórek). Dejounte Murray również dołożył 15 „oczek”, nieco mniej skompletował natomiast Doug McDermott (14 pkt).
  • Dallas Mavericks mają obecnie bilans 8-4 i znajdują się w czołówce tabeli konferencji zachodniej, choć wiele zawdzięczają stosunkowo łatwemu kalendarzowi. Podopieczni Jasona Kidda pokonali jak dotąd Spurs, Toronto Raptors, Houston Rockets, Sacramento Kings, Boston Celtics i New Orleans Pelicans, czyli ekipy, które nie radzą bądź nie radziły sobie najlepiej. Lepsi od ekipy z Teksasu byli natomiast Chicago Bulls, Miami Heat, Denver Nuggets i Atlanta Hawks.

Denver Nuggets – Atlanta Hawks 105:96

Statystyki na PROBASKET

  • Fatalna seria Atlanta Hawks wciąż trwa. Dla podopiecznych Nate’a McMillana jest to już szósta porażka z rzędu, a jednocześnie ósma na przełomie dziewięciu ostatnich występów. „Jastrzębie” nie przypominają zespołu, który na przełomie czerwca i lipca był w stanie postawić się Milwaukee Bucks.
  • Do przerwy gra Hawks nie wyglądała tak źle. Przez pewien czas w drugiej odsłonie goście utrzymywali się na prowadzeniu, a do szatni schodzili ze stratą jedynie trzech punktów (49:46). Dobrze prezentował się Trae Young, a cenne trafienia dokładali też Bogdan Bogdanović czy Clint Capela.
  • W trzeciej odsłonie Hawks stracili swój rytm, a wyższy bieg wrzucili Aaron Gordon i Bones Hyland. Nikola Jokić miał wówczas problemy ze skutecznością, ale nadrabiał innymi aspektami swojej gry. „Jastrzębie” po przerwie trafiły jedynie 2 z 17 rzutów za trzy i choć kilkukrotnie zmniejszali stratę do zaledwie 2 „oczek” (62:60; 65:63), to nie byli w stanie dotrzymać kroku Nuggets.
  • Mimo problemów ze skutecznością zza łuku (1/8) triple-double popisał się Nikola Jokić, autor 22 punktów, 19 zbiórek i 10 asyst. Świetne zawody rozegrał też Aaron Gordon, który dołożył 23 punkty, 4 asysty, 2 przechwyty i 3 bloki. Dobrze spisali się również Jeff Green (16 pkt), Bones Hyland (15 pkt) i P.J. Dozier (12 pkt).
  • Grę Hawks przez większość czasu ciągnęli Trae Young (30 punktów, 9 asyst, 5 zbiórek) i John Collins (26 punktów, 9 zbiórek, 2 bloki). Na wysokości zadania stanął też Clint Capela (14 punktów, 13 zbiórek), ale miał on najniższy wskaźnik +/- z całego zespołu (-20). Bogdan Bogdanović dołożył 10 „oczek”, a Cam Reddish 8.
  • Hawks czeka teraz kilka spotkań ze stosunkowo słabszymi rywalami. Po meczu z Milwaukee Bucks „Jastrzębie” zmierzą się m.in. z Orlando Magic, Charlotte Hornets, Oklahoma City Thunder czy San Antonio Spurs.

Golden State Warriors – Chicago Bulls 119:93

Statystyki na PROBASKET

  • Obie strony podeszły do tego pojedynku z poważnymi brakami kadrowymi. Golden State Warriors wciąż nie mogę bowiem korzystać z usług Klaya Thompsona i Jamesa Wisemana, z kolei w rotacji Chicago Bulls zabrakło zarażonego koronawirusem Nikoli Vucevicia oraz Patricka Williamsa.
  • „Byki” nieco lepiej weszły w ten mecz (14:24), choć już w drugiej kwarcie do głosu doszli gospodarze (51:43). Kluczowa okazała się jednak trzecia odsłona, którą Warriors rozpoczęli od serii 19:6, co pozwoliło im na objęcie 19-punktowego prowadzenia (70:51). Goście z Chicago odpowiedzieli trafieniami DeMara DeRozana i Alize Johnsona, ale tempa nie zwalniali Stephen Curry, Andre Iguodala i Gary Payton II, a przewaga Warriors stale oscylowała w granicy 20 „oczek”.
  • W czwartej kwarcie obraz gry już się nie zmienił. Gospodarze utrzymali bezpieczną przewagę i odnieśli kolejne zwycięstwo w tym sezonie. Tym samym podopieczni Steve’a Kerra umocnili się na pozycji lidera konferencji zachodniej z bilansem 11-1.
  • Głównym architektem dzisiejszego zwycięstwa „Wojowników” był Stephen Curry, autor 40 punktów, 5 asyst i 4 zbiórek (9/17 za trzy). Andrew Wiggins dorzucił 15 punktów (5/15 z gry, 0/4 zza łuku), a Jordan Poole 14 (2/9 za trzy). Stosunkowo bliski potrójnej zdobyczy był Draymond Green, który skompletował 9 „oczek”, 9 zbiórek i 7 asyst. Po 8 punktów dołożyli wchodzący z ławki Gary Payton II, Jonathan Kuminga i Andre Iguodala.
  • Po stronie Bulls dwoił się i troił Zach Lavine, ale zdołał skompletować jedynie 23 punkty i 6 zbiórek, notując przy tym aż 7 strat. DeMar DeRozan dorzucił 18 punktów i 5 asyst, ale miał wyraźne problemy z odnalezieniem strzeleckiego rytmu (4/13 z gry). Skuteczności zabrakło również Lonzo Ballowi, który trafił tylko 2 z 11 rzutów (1/7 za trzy; 5 punktów, 4 przechwyty, 3 asysty, 3 zbiórki).

Los Angeles Lakers – Minnesota Timberwolves 83:107

Statystyki na PROBASKET

  • Choć w składzie Los Angeles Lakers zabrakło LeBrona Jamesa, to do przerwy „Jeziorowcy” prezentowali się solidnie i utrzymywali skromne prowadzenie. Ich gra posypała się jednak w trzeciej odsłonie. Minnesota Timberwolves napędzani przez Karla-Anthony’ego Townsa i D’Angelo Russella całkowicie rozmontowali defensywę gospodarzy i wygrali tę część gry 40:12. Rzut za rzutem pudłowali Carmelo Anthony, Rajon Rondo czy Malik Monk, przez co gospodarze nie byli w stanie odpowiedzieć na ataki „Wilków”
  • Choć przewaga Timberwolves wynosiła już 23 „oczka” wydawało się, że Lakers mogą spróbować przynajmniej zmniejszyć rozmiary porażki. Goście nie zwolnili jednak tempa i rozpoczęli ostatnią „ćwiartkę” od serii 13:3, która dodatkowo uwydatniła braki „Jeziorowców”. Dopiero w ostatnich minutach trafienia Russella Westbrooka i Sekou Doumbouyi, a także „trójka” Dwighta Howarda pozwoliły na zniwelowanie przewagi Minnesoty, ale to goście do końcowej syreny utrzymywali kontrolę nad spotkaniem.
  • Timberwolves do zwycięstwa poprowadził dziś duet Karl-Anthony Towns (29 punktów, 7 zbiórek) – D’Angelo Russell (22 punkty, 5 zbiórek, 7 asyst; wskaźnik +/- na poziomie +36). Cenne trafienia z ławki przy dobrych fragmentach Lakers dołożył Naz Reid (12 pkt). Patrick Beverley zdołał dorzucić 11 punktów i 7 zbiórek. Nieco w cień osunął się Anthony Edwards, który zakończył mecz z dorobkiem 9 punktów (4/11 z gry).
  • Po stronie Lakers trudno doszukiwać się większych pozytywów. Anthony Davis zdobył 22 punkty, 8 zbiórek, 3 przechwyty i 3 bloki, trafiając 7 z 13 rzutów z gry. Russell Westbrook dołożył 20 punktów, 5 zbiórek oraz 3 asysty i również rzucał na wysokiej skuteczności (7/11 z gry; 2/4 za trzy), ale popełnił przy tym 5 strat. Fatalny wieczór miał Carmelo Anthony, który spudłował 11 z 12 rzutów z gry (1/8 zza łuku). Swojego rytmu nie mogli odnaleźć również Malik Monk (3/11), Sekou Doumbouya (1/4) i Wayne Ellington (2/8).
  • „Jeziorowcy” trafili tylko 9 z 41 rzutów za trzy (22%) i 29 z 82 z gry (35,4%). Gorzej dzielili się też piłką (17-24 w asystach) i przegrali walkę na tablicach (44-54).

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    5 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments