Zachwytów nad nowym sezonem NBA nie ma końca. Jak za dawnych lat w czołówce Chicago Bulls i New York Knicks, a do tego sędziowie nie gwiżdżą każdego kontaktu jako faul. Mecze nie są co chwile przerywane rzutami wolnymi i w końcu można powiedzieć „to się chce oglądać!”. Problem jednak w tym, że to „puszczanie fauli” ma swoją granicę. Jeśli zostanie ona przekroczona, to efekt będzie odwrotny od zamierzonego, ale gdzie ta granica leży?
Każdy, kto oglądał ostatni Podcast PROBASKET Live, słyszał nasze zachwyty nad nowym sezonem NBA (kolejny Podcast PROBASKET LIVE już w środę 17 listopada o godz. 21:00 – link do nowego nagrania tutaj). Mniej fauli oznacza mniejszą liczbę rzutów wolnych, a co za tym idzie szybszą grę. Jeśli jednak przyjrzymy się niektórym sytuacjom, to możemy zadać sobie pytanie, czy na pewno o to chodziło?
Zmiana przepisów
Przypomnijmy, że od tego sezonu obowiązują nowe przepisy. Zawodnicy ataku nie mogą stosować różnych trików i wymuszać przewinień. Nie można już trzymając piłkę w rękach szukać specjalnie kontaktu i celowo uderzać w ręce obrońcy. Nie można się podstawiać i podkładać, albo będąc w ataku łapać rękę obrońcy. Nie można też przy rzucie skakać do przodu, żeby spowodować kontakt z obrońcą – rzut z wyskoku musi być pionowo.
To wszystko kryje się pod hasłem „z duchem gry” albo „zachowania niekoszykarskie”, czyli takie nienaturalne, nienormalne – one nie są już traktowane jako faule obrońcy. Niektóre z nich zamienili się wręcz w faule w ataku.
Idealny przykład próby oszukania sędziów przez Jamesa Hardena:
Inny przykład. To już nie jest faul:
Liczby w dół, zachwyt w górę
Średnia liczba fauli na mecz spadła w tym sezonie (w porównaniu do zeszłorocznych rozgrywek) z 38,6 na 37,8 fauli na mecz. Nie jest to duża różnica – mówimy o sumie przewinień obu drużyn średnio na mecz.
Przyjrzyjmy się jednak bliżej przewinieniom, bo faul faulowi nie jest przecież równy. Skupmy się na faulach „rzutowych”, czyli takich, które wysyłały zawodnika na linię rzutów wolnych. Rok temu to było 19,2 na mecz, a w tym sezonie jest już 16,6, czyli mówimy o spadku o około 13%.
Co ciekawe w zeszłym sezonie aż dziewięć drużyn miało średnią co najmniej 10 takich gwizdków na mecz, a w tym sezonie tylko jedna – Houston Rockets (10,3). Tak, tak, jedna z najsłabszych drużyn obecnie w NBA wymusza najwięcej przewinień przy rzutach. Rok temu byli to New Orleans Pelicans (średnio 11,4).
Jeśli spojrzymy na liczbę rzutów wolnych, to w zeszłym sezonie średnio na mecz rzucano (w sumie przez obie drużyny) 43,6 osobistych. W tym sezonie jest to 39,4. Spadek o około 10%.
Warto dodać, że nigdy wcześniej ta średnia nie była tak niska. Jeśli z taką średnią – 39,4 rzutów wolnych na mecz – zakończyłby się ten sezon, to byłby to najniższy wynik w historii NBA. W tej chwili najniższy wynik to 43,4 z sezonu 2017/18.
* źródło statystyk Basketball Reference przy współpracy z profilem Crazy Stats.
Poszło za daleko?
Okazuje się, że sędziowie bardzo poważnie podeszli do kwestii gwizdania mniejszej liczby przewinień, co spowodowało frustrację zawodników. Nie tylko tych, którzy stosowali pewne triki (jak James Harden). Nagle różne uderzenia w ręce przy wejściach pod kosz zaczęły być pomijane. Warto więc zapytać czy na pewno o to chodziło?
Przykład:
Czy powyższe zagranie nie kwalifikuje się jako przewinienie? Pociągnięcie za rękę wydaje się ewidentne.
Jak zatem ocenić poniższą sytuację? Znów wydaje się ewidentna.
Dlatego kolejni zawodnicy zaczęli okazywać swoje niezadowolenie. Chodzi o brak przewinień, który powoduje, że gra staje się bardziej agresywna.
Po przepychance w Salt Lake City Donovan Mitchell stwierdził, że sędziowie pozwalają na dużo kontaktu i to może powodować różne sytuacje. – Musisz wyznaczyć granicę wcześniej, żeby nie dochodziło do takich sytuacji – powiedział.
Doszło też do sytuacji, kiedy zawodnicy (znów James Harden) cieszą się, celebrują wręcz fakt, że faul został odgwizdany:
Sfrustrowany Lillard
– To jest nie do przyjęcia. Nie chcę się w to zagłębiać i robić z tego wielkiej sprawy, ale te tłumaczenia po nieodgwizdanych faulach… Dajcie spokój. Myślałem, że te zmiany przepisów mnie nie dotkną, bo nie jestem zawodnikiem, który stosuje jakieś triki i wymusza faule. To, co się teraz dzieje, jest nie do przyjęcia – powiedział po wtorkowym meczu z Clippers Damian Lillard.
Blazers to spotkanie przegrali 109:117, a Lillard rzucił 27 punktów (7/10 za 2 i 4/13 za 3). Lider Blazers jest zawodnikiem, który na razie nie może odnaleźć formy z poprzednich lat, mimo że latem żadnej kontuzji nie miał.
W poprzednim sezonie notował średnio: 28,8 punktu, 45% z gry i 39% za 3.
W tym sezonie te średnie są zdecydowanie gorsze: 20 punktów, 38% z gry i 27% za 3.
Nawet w rzutach wolnych skuteczność Lillarda spadła z 93% do 84%. Tego nie można zwalić na sędziów i zmianę przepisów, ale można zauważyć, że w poprzednim sezonie lider Blazers oddawał średnio ponad 7 osobistych na mecz (dokładnie 7,2), a teraz to jest zaledwie 3,4. Cztery rzuty wolne mniej, to wbrew pozorom spora różnica i warto na to zwrócić uwagę.
Harden cierpi, ale też na brak formy
Fani Brooklyn Nets uznają, że Harden cierpi na zmianie przepisów, ale powiedzmy sobie szczerze, że ukrócenie jego niektórych zachowań to krok w bardzo dobrą stronę.
Poza tym trzeba też pamiętać, że Harden wciąż jest na etapie budowania formy na ten sezon. Lato spędził na leczeniu kontuzji, dlatego brak wysokiej formy jest też dla niego powodem do frustracji.
Jego średnia punktów spadła z 24,6 do 19,5 (w porównaniu z poprzednim sezonem). Skuteczność rzutów z gry spadła z 47,1% do 42,6%! Za to polepszyła się skuteczność za 3: z 36,6% do 39,3%. To co ważne – rok temu Harden oddawał 7,3 rzutu wolnego na mecz, a teraz tylko 5,4. A przecież przez wiele lat oddawał ponad 10 osobistych w każdym spotkaniu!
Jeśli jeszcze spojrzymy na statystyki Hardena to rok temu oddawał aż 9,4 rzutu za 2 punkty, a teraz zaledwie 6,3. Skuteczność też spadła w rzutach za 2 punkty z 55,2% do 46,6%.
Brak gwizdków spowodował też u Hardena większą liczbę strat – rok temu 4,0, a teraz aż 4,9.
Średnie spadają
Nie tylko Harden i Lillard cierpią po zmianie przepisów. Tras Young rok temu oddawał aż 8,7 rzutu osobistego na mecz, a teraz tylko 5,4. Luka Doncić rzuca prawie półtora osobistego mniej, niż w zeszłym sezonie, a Steph Curry średnio 1,1 mniej.
Ciekawe, że zarówno Giannisa czy Kevina Duranta ta zmiana nie dotknęła. Ich średnie oddawanych rzutów wolnych są niemal identyczne. Tak samo jest w przypadku Paula George’a.
Faul to faul, ale…
Ustalmy jedną rzecz – jak są faule, to trzeba gwizdać. Nieważne kto jest faulowany i kto fauluje. Nieważne ile czasu jest na zegarze. W koszykówce faul to faul.
Czy zmiana przepisów poszła w dobrą stronę? Poza zawodnikami, którzy narzekają na brak gwizdków, uważa tak pewnie zdecydowana większość kibiców. Gra przyspieszyła, nie ma tylu przerw co wcześniej, po prostu lepiej się to ogląda. Problemem jednak pozostały ewidentne przewinienia, których sędziom zdarza się nie odgwizdać. Czy zatem liga w swoich wewnętrznych ustaleniach zasugeruje arbitrom korektę swojego podejścia, czyli większą czujność i zarekomenduje, aby częściej podejmowali decyzje o faulach?
Jeśli ten temat wydaje Wam się interesujący to zapraszam dziś, w środę 17 listopada o godz. 21:00 na kolejny Podcast PROBASKET Live na YouTube. Wspólnie z Krzysztofem Sendeckim będziemy przez dwie godziny rozmawiać o wydarzeniach w NBA. Jednym z tematów będą właśnie przewinienia i zmiana podejścia sędziów.
Porozmawiamy też o fenomenie Chicago Bulls, Golden State Warriors i Washington Wizards. Na pewno pogadamy o problemach Los Angeles Lakers oraz Benie Simmonsie, bo to niekończąca się opowieść. Niestety dla kibiców Portland Trail Blazers nie będziemy mieli dobrych wiadomości… To wszystko dziś o godz. 21:00 na YT.
Chcesz, żebyśmy jakiś temat? Zostaw komentarz pod tym artykułem lub napisz na czacie w trakcie nagrania.
PS w czwartek o godz. 22:00 będę gościem w programie CANAL+ Sport „Basket Office” u Artura Kwiatkowskiego i Gabriela Rogaczewskiego. Drugim gościem będzie Łukasz Szwonder z kanału „Keepthebeat„.
Jeśli chciałbyś nas obejrzeć, to wspólnie z CANAL+ przygotowaliśmy dla fanów NBA coś specjalnego – możliwość wykupienia CANAL+ online za jedyne 10zł za pierwszy miesiąc. Więcej informacji tutaj.