O spotkaniu przeciwko Golden State Warriors w nocy ze środy na czwartek Charlotte Hornets z pewnością będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Nie tylko ze względu na to, że ponieśli porażkę, nie zdobywając żadnego punktu przez ostatnie 4 minuty i 47 sekund spotkania, lecz również fatalnie wyglądającego upadku LaMelo Balla. A i tak trzeba przyznać, że młody rozgrywający miał przy tej sytuacji dużo szczęścia.
Feralna akcja wydarzyła się w trzeciej minucie ostatniej kwarty. Rozpędzony LaMelo Ball, przy próbie penetracji i minięciu pierwszej linii obrony wpadł na chcącego wymusić faul w ataku Stephena Curry’ego. Rozgrywający Warriors jednak za późno przybrał pozycję obronną i kontakt między zawodnikami nastąpił w momencie, w którym 20-latek z Charlotte był już w powietrzu. W rezultacie Ball po wyskoku stracił kontrolę nad swoim ciałem i boleśnie zderzył się z parkietem.
Po chwili grozy młody gwiazdor podniósł się na szczęście i o własnych siłach opuścił boisko. Kilka minut później oglądaliśmy go już ponownie biegającego po parkiecie, co można uznać za mały cud, biorąc pod uwagę powagę wyglądu wcześniejszej sytuacji.