Brooklyn Nets notują nieudany początek sezonu. Poprzedniej nocy zespół z Nowego Jorku przegrał na własnym parkiecie z Miami Heat. Poza swoją optymalną dyspozycją jest James Harden, który podkreśla, że ma pewne trudności, jakich nie miał nigdy wcześniej w swojej karierze.
Jak na razie główni kandydaci do mistrzostwa zawodzą. Zarówno Los Angeles Lakers, jak i Brooklyn Nets grają poniżej oczekiwań. Za wcześnie jednak na to, by wydawać jakiekolwiek wyroki. James Harden w 5 meczach sezonu notował na swoje konto średnio 16,6 punktu, 7 zbiórek i 8 asyst trafiając 35,9 FG% oraz 33,3 3PT%. Liczby na takim poziomie notował w trakcie swojego ostatniego sezonu z Oklahomą City Thunder, gdy występował jako tzw. sixth-man.
W ostatniej rozmowie z ESPN, Harden przyznał, że jego gra w ataku jest jeszcze mocno ograniczona, co w dużej mierze wynika z tego, iż większość off-season spędził na rehabilitacji kontuzjowanego ścięgna podkolanowego. Te znacząco ograniczało go już w trakcie play-offów. Mimo wszystko Harden nie chciał zostawić Kevina Duranta samego i był gotów grać choćby na jednej nodze. To poświęcenie oznaczało jednak większe problemy z powrotem do pełni zdrowia.
Harden zwiększając intensywność pogorszył uraz, a to przeciągnęło okres rehabilitacji. W meczu przeciwko Heat jeden z liderów Nets zanotował 14 oczek trafiając 4/12 z gry. Po raz pierwszy od sezonu 2011/12 Harden ma serię trzech meczów z rzędu, w których zdobył 15 oczek lub mniej. – Staram się odzyskać pewność siebie i grać agresywniej – przyznał. – Chciałbym wrócić do zdobywania 30, 40 punktów w każdym meczu, ale na razie jest to niemożliwe – dodaje.
Trzy miesiąca trwała rehabilitacja zawodnika Nets. W tym czasie nie rozegrał żadnego meczu, nawet treningowego. Dlatego właśnie nie chce się forsować. Cały czas testuje ścięgno, które sprawiało mu w poprzednim sezonie tak wiele problemów. Co natomiast powie o słabej dyspozycji zespołu? – Wszystko sprowadza się do tego, byśmy zaczęli trafiać rzuty, które sobie kreujemy – twierdzi Harden. – W końcu zaczniemy – skończył.