Za nami już drugi dzień presezonu przygotowującego zawodników do nadchodzących rozgrywek zasadniczych. Dziś swoje spotkania rozegrało aż 18 zespołów, dzięki czemu emocji nie zabrakło. Boston Celtics zapewnili sobie zwycięstwo rzutem za trzy w ostatnich sekundach spotkania, Timberwolves natomiast obronili prowadzenie dzięki efektownemu blokowi niemal równo z końcową syreną. Niesamowite zawody rozegrał Jordan Poole, który poprowadził Warriors do zwycięstwa nad Blazers Damiana Lillarda.
Toronto Raptors – Philadelphia 76ers 123:107
- Najlepsza koszykarska liga świata w końcu powraca do Kanady i to w efektownym stylu. Przez ostatni rok Toronto Raptors swoje domowe spotkania musieli rozgrywać w Tampie na Florydzie i dopiero teraz mogli ponownie rozegrać mecz za północną granicą. Po stosunkowo wyrównanym początku „Dinozaury” zdemolowały 76ers, prowadząc w pewnym momencie różnicą nawet 30 punktów.
- W świetle reflektorów znalazł się przede wszystkim Scottie Barnes, czyli 4. wybór tegorocznego draftu. Wychowanek uczelni Florida State spędził na parkiecie 25 minut, zdobywając w tym czasie 13 punktów, 6 asyst i 9 zbiórek (6/10 z gry). Liderami ofensywny Toronto byli jednak OG Anunoby (21 pkt) i 20-letni Justin Champagnie (17 punktów, 10 zbiórek).
- Zgodnie z zapowiedziami Doca Riversa w miejsce nieobecnego Bena Simmonsa do wyjściowej piątki wskoczył Tyrese Maxey, dla którego ma być to przełomowy sezon. Dwudziestoletni rozgrywający zakończył mecz z 10 punktami (5/11 z gry) i 3 asystami. Główną postacią w Sixers był jednak Andre Drummond. Doświadczony środkowy zanotował imponujące double-double, zapisując na swoje konto 19 punktów i 14 zbiórek. Świetnie zagrał też 22-letni Isaiah Joe, autor 18 „oczek”.
- W składzie Philly oprócz oczywistej nieobecności Bena Simmonsa zabrakło również Joela Embiida i Tobiasa Harrisa. Raptors z kolei grali bez Pascala Siakama, Chrisa Bouchera i Gary’ego Trenra Jr’a.
Boston Celtics – Orlando Magic 98:97
- Pierwsze spotkanie tegorocznego presezonu, o którego wyniku przesądził rzut w ostatnich fragmentach gry. Na nieco poand 58 sekund przed końcową syreną Orlando Magic prowadzili różnicą pięciu oczek (92:97). Boston Celtics zdołali zniwelować jednak stratę do dwóch punktów, a po odzyskanym posiadaniu „trójka” Romeo Langforda dała im pierwsze prowadzenie od stanu 59:58. Desperacka próba Ignasa Brazdeikisa na równi z syreną nie przyniosła efektów i Celtowie odnieśli tym samym pierwsze zwycięstwo tegorocznego presezonu.
- Nowy szkoleniowiec C’s – Ime Udoka – zdecydował się na ustawienie, w którym Dennis Schroder (6 pkt) i Al Horford (5 punktów, 7 zbiórek) wchodzą do gry z ławki rezerwowych. Dwójka ta trafiła łącznie zaledwie 3 z 13 rzutów. Błyszczeli natomiast liderzy – Jaylen Brown zanotował 25 oczek, z kolei Jayson Tatum otarł się o double-double z dorobkiem 18 punktów i 9 zbiórek.
- Piąty wybór tegorocznego draftu – Jalen Suggs – nie może zaliczyć swojego debiutu w presezonie do najbardziej udanych. Wychowanek Gonzaga University zdobył 9 punktów, trafiając jedynie 3 z 11 prób z gry. W drugiej kwarcie 20-latek popisał się „trójką” z niemal połowy boiska. Imponująco zaprezentowali się natomiast Mo Bamba (13 punktów, 10 zbiórek) i Moritz Wagner (16 pkt).
Miami Heat – Atlanta Hawks 125:99
- Miami Heat z przytupem rozpoczynają tegoroczny presezon. Pomimo nieobecności Jimmy’ego Butlera i Victora Oladipo ekipa z Florydy rozbiła Atlantę Hawks z Trae Youngiem na czele. Lider „Jastrzębi” zdobył 14 punktów, trafiając tylko 5 z 15 rzutów. Podobną zdobycz zanotowali John Collins i Danilo Gallinari. Cały zespół gości miał ogromne problemy ze skutecznością zza łuku (9/38; 23,7%).
- Zupełnie inaczej sytuacja miała się po stronie Heat, którzy trafili ponad 50% swoich „trójek”. Kapitalne zawody rozegrał Tyler Herro, zdobywca 26 punktów (9/12 z gry, 3/4 zza łuku), dla którego nadchodzący sezon może okazać się przełomowy. Skutecznością popisali się również Bam Adebayo (14 pkt, 6/8) i Duncan Robinson (13 pkt, 4/6). Cenne minuty z ławki dołożył Max Strus (14 pkt, 4/8 za trzy).
- Debiut w nowych barwach zaliczył jeden z najcenniejszych wolnych agentów minionego lata – Kyle Lowry (5 punktów, 7 asyst). Na pełny popis umiejętności 35-letniego rozgrywającego będziemy musieli zaczekać jednak do sezonu zasadniczego. Po raz pierwszy w trykocie Heat wystąpił również P.J. Tucker (6 pkt).
Minnesota Timberwolves – New Orleans Pelicans 117:114
- Timberwolves podeszli do pierwszego spotkania tegorocznego presezonu w optymalnym zestawieniu. Po stronie New Orleans Pelicans zabrakło natomiast m.in. Ziona Williamsona czy Jonasa Valanciunasa. Już w drugiej kwarcie wydawało się, że rezultat spotkania jest przesądzony. Gospodarze zakończyli pierwszą połowę z 20-punktowym prowadzeniem (65:45), a duet D’Angelo Russell – Karl-Anthony Towns, który notabene nie pojawił się już później w grze, zdobył do przerwy łącznie 34 oczka.
- W drugiej połowie wyższy bieg wrzucili jednak zmiennicy Pels. Świetnie prezentowali się wówczas Nickeil Alexander-Walker (22 pkt) i Trey Murphy III (21 pkt). Skromną zdobycz dorzucili też Brandon Ingram (14 pkt) oraz Kira Lewis Jr. (9 pkt), co pozwoliło przyjezdnym na zmniejszenie straty do zaledwie dwóch oczek na 47 sekund przed syreną. Kapitalny blok debiutującego na parkietach NBA McKinley’a Wrighta IV zapewnił jednak zwycięstwo „Wilkom”.
- Mimo porażki sympatycy Pelicans mogą mieć powody do zadowolenia. W drugiej połowie ich ulubieńcy byli niezwykle skuteczni z gry (54,2%) i zza łuku (50%), choć ostatecznie na przełomie całego meczu gracze Minnesoty byli dziś celniejsi. Rozczarowali bowiem gracze wyjściowej piątki, w tym Devonte’ Graham i Naji Marshall (wskaźnik +/- na poziomie -13).
Oklahoma City Thunder – Charlotte Hornets 97:113
- Świetny debiut w nowym zespole zaliczył 6. wybór tegorocznego draftu – Josh Giddey. Australijczyk był dziś najlepszym zawodnikiem OKC Thunder, zdobywając w końcowym rozrachunku 18 oczek i 7 zbiórek. Solidne występy odnotowali też Aleksiej Pokusevski (11 punktów, 4 zbiórki), Luguentz Dort (11 punktów, 3/6 zza łuku) i Aaron Wiggins (12 pkt).
- Optymistyczne przebłyski graczy „Grzmotów” przyćmił jednak jednostronny wynik. Charlotte Hornets już w pierwszej kwarcie potwierdzili, kto w nadchodzącym sezonie zasadniczym będzie walczył o coś więcej niż rozwijanie swojej młodzieży (18:34). James Bouknight – 11. wybór draftu 2021 – zdobył 20 punktów, 4 zbiórki oraz 2 asysty i był najlepiej punktującym zawodnikiem „Szerszeni”.
- W grze zobaczyliśmy również trzon zespołu Hornets: LaMelo Balla (15 punktów, 5 asyst), Gordona Haywarda (7 pkt), Milesa Bridgesa (13 pkt) czy Terry’ego Roziera (11 pkt). W sezonie zasadniczym podopieczni Jamesa Borrego będą musieli jednak poprawić skuteczność za trzy (9/33; 27,3%). W minionych rozgrywkach gracze Charlotte trafiali średnio 36,9% „trójek” (14. wynik w NBA).
San Antonio Spurs – Utah Jazz 111:85
- Utah Jazz podeszli do pierwszego spotkania w tegorocznym presezonie w mocno okrojonym zestawieniu. Quin Snyder nie skorzystał dziś bowiem z usług Rudy’ego Goberta, Joe Inglesa, Bojana Bogdanovicia i Rudy’ego Gaya. W składzie pojawili się natomiast Donovan Mitchell i Mike Conley, którzy kiepsko rozpoczęli nowy sezon. Duet ten zdobył łącznie 15 punktów, trafiając jedynie 7 z 27 rzutów z gry. Mitchell spudłował wszystkie sześć prób zza łuku.
- Po obu stronach wyróżnili się debiutanci. Jared Butler zdobył dla Jazzmanów 16 punktów, na co Joshua Primo (12. wybór draftu) odpowiedział 17 oczkami. Główną rolę odegrali jednak bardziej doświadczeni zawodnicy. Skuteczna gra Dejounte Murraya, Bryna Forbesa i Devina Vassella pozwoliła Spurs na wyraźną dominację w trzeciej kwarcie (38:23), która przesądziła o losach spotkania.
- – To było surrealistyczne. To ci sami kolesie, z którymi trenuję, ale zupełnie inna atmosfera. […] Bycie tam z kibicami to niesamowite uczucie. Koledzy z zespołu upewnili się, że na parkiecie jestem pewny siebie, kibice to ułatwili – mówił po udanym debiucie Primo.
Portland Trail Blazers – Golden State Warriors 107:121
- Mecz ten był doskonałym przykładem nowej interpretacji wymuszeń przewinień przy rzutach. Już w pierwszej kwarcie Stephen Curry próbował nabrać sędziego na faul Nassira Little przy swojej próbie zza łuku. Arbiter, zgodnie z nowymi wytycznymi, pozostał jednak niewzruszony. Takich obrazków możemy spodziewać się w tym sezonie zdecydowanie częściej.
- O końcowym rezultacie przesądziła przede wszystkim trzecia odsłona. Do przerwy na tablicy wyników widniał bowiem remis 60:60. W drugiej połowie „Wojownicy” popisali się serią 19:4, dzięki czemu odskoczyli na 18 oczek (77:95). Niesamowity mecz rozegrał Jordan Poole, który w końcowym rozrachunku zdobył 30 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst w 22 minuty, trafiając przy tym 7 z 13 rzutów za trzy. Steph Curry dołożył 13 punktów, z kolei wchodzący z ławki Otto Porter Jr. 19.
- Po wolnym początku Damian Lillard odpowiedział 19 oczkami, double-double dołożył natomiast Jusuf Nurkic (15 punktów, 10 zbiórek). Wcześniej przebłyski miewał też CJ McCollum (12 pkt), ale Portland Trail Blazers nie byli jednak w stanie nawiązać walki z Warriors w czwartej „ćwiartce”.
- Andrew Wiggins, który będzie mógł ostatecznie wystąpić we wszystkich spotkaniach Golden State Warriors w nadchodzącym sezonie, zdobył dziś 13 punktów. Do zespołu po ponad dwóch latach powrócił Andre Iguodala (2 pkt), który w trzeciej kwarcie po udanej akcji poważnie uszkodził nos Cody’ego Zellera.
Sacramento Kings – Phoenix Suns 117:106
- Phoenix Suns rozpoczynają okres przygotowawczy do sezonu bez Chrisa Paula i Devina Bookera. W ich miejsce do wyjściowej piątki wskoczyli Cameron Payne i Landry Shamet, którzy nie rozegrali jednak dobrych zawodów (kolejne -18 i -11 wg wskaźnika +/-). Błędy w grze „Słońc” konsekwentnie wykorzystywali Harrison Barnes (18 pkt) i Marvin Bagley III (15 pkt). Problemy ze skutecznością mieli natomiast De’Aaron Fox (3/12 z gry, 6 punktów) i Tyrese Haliburton (4/11 z gry, 11 punktów).
- Sacramento Kings konsekwentnie budowali w tym meczu swoją przewagę, która kilkukrotnie topniała jednak momentalnie. W czwartej odsłonie zespół Luke’a Waltona prowadził różnicą nawet 22 oczek, by po chwili przyjezdni zniwelowali straty do zaledwie 9 punktów. Ostatecznie jednak skuteczność rzutów (52,9% w 4Q) pozwoliła im utrzymać prowadzenie do końcowej syreny.
- Na wyróżnienie zasłużyło kilku optymalnych zmienników. Jalen Smith zanotował double-double w postaci 13 punktów i 11 zbiórek. Skutecznością błysnęli Javale McGee (10 pkt) i Elfrid Payton (11 pkt). Po stronie Kings wyróżnili się natomiast Buddy Hield (14 pkt, 5/15 z gry w tym 4/13 zza łuku) i drugoroczniak Terence Davis (9 punktów, 5 zbiórek).
Los Angeles Clippers – Denver Nuggets 103:102
- Kolejne spotkanie tej nocy, którego rozstrzygnięcie nastąpiło w ostatnich fragmentach gry. Na nieco ponad 40 sekund przed końcem LA Clippers prowadzili zaledwie jednym punktem (103:102). W kluczowym momencie Moses Wright (8 pkt) spudłował jednak dwa rzuty osobiste, co umożliwiło Denver Nuggets rozegranie ostatniej akcji przed syreną. Na „trójkę” po odskoku zdecydował się Markus Howard (3 pkt), ale ta nie znalazła drogi do kosza.
- W składzie LA Clippers oprócz kontuzjowanego Kawhia Leonarda zabrakło też Paula George’a, Serge’a Ibaki czy Marcusa Morrisa. Otrzymaną szansę wykorzystali m.in. George King (12 pkt, wskaźnik +/- równy +10) czy Brandon Boston Jr. (10 pkt). Solidnie zaprezentował się też Terance Mann, autor 14 oczek, który już w minionym sezonie był niezwykle istotnym elementem układanki Tyronna Lue.
- Po stronie Nuggets również zabrakło standardowego trzonu zespołu. 22 minuty na parkiecie spędził co prawda Michael Porter Jr., który był dziś najlepiej punktującym graczem gości (23 oczka, 7 zbiórek). Swoją szansę wykorzystał 21-letni Nah’Shon Hyland – 26. wybór tegorocznego draftu – który dołożył 19 punktów i 4 zbiórki (8/13 z gry, 1/5 zza łuku).