Nie ma mowy, by Andrew Wiggins zmienił zdanie w sprawie szczepionki. Zawodnik Golden State Warriors może mieć z tego powodu wiele problemów, ale w trakcie ostatniego spotkania z dziennikarzami jasno zadeklarował, że nie ma zamiaru ulegać żadnym naciskom.
Podejście zawodnika Golden State Warriors do kwestii szczepienia oznacza, że może mieć problem z grą w meczach domowych swojego zespołu oraz w kilku wyjazdowych. Niewykluczone, że będzie także odsunięty od niektórych aktywności treningowych. Jest to zatem spory ból głowy dla drużyny z San Francisco. W takiej sytuacji Andrew Wiggins musiałby zostać zmuszony do przyjęcia szczepionki. W innym wypadku tego nie zrobi. Jednak próba wymuszenia byłaby niezgodna z dotychczasową polityką NBA.
Liga nie chce żadnemu zawodnikowi narzucać konieczności przyjęcia szczepionki na COVID-19. Jest jednak w stanie zmienić podejście niektórych graczy poprzez narzucenie konkretnych restrykcji – forma przymusu niebezpośredniego. Wcześniej liga odrzuciła wniosek Kanadyjczyka, który chciał być zwolniony z przyjęcia szczepionki z powodów religijnych. NBA nie znalazła uzasadnienia dla jego prośby. W trakcie spotkania z mediami Wiggins zabrał w omawianej sprawie głos.
– Kwestie dotyczące szczepionki to moja prywatna sprawa – przyznał. – Oczywiście zostałem przyparty do muru, ale będę walczył o to, w co wierzę. Nie wiem jeszcze, czy przyjmę szczepionkę. To, co niektórzy uważają za słuszne, dla innych nie jest. […] Wszystko sprowadza się do tego, że to wyłącznie moja sprawa. Nie pytam Was o Wasze przekonania. Wszyscy jesteśmy różni. To jak rodzicielstwo – niektórzy wpajają swoim dzieciom pewne przekonania, a niektórzy pozwalają swoim dzieciom samym odkrywać świat. Nie uważam, bym musiał się przed Wami tłumaczyć, co według mnie jest słuszne, a co nie – dodał.
Zatem dopóki Wiggins ma wybór, nie będzie się czuł do niczego zmuszony. To może oznaczać, że w pierwszych fragmentach sezonu jego obecność w drużynie będzie mocno ograniczona. Co Warriors z tym faktem zrobią? Zapewne będą zawodnika namawiać do zmiany zdania, ale czy mogą posunąć się dalej i zagrozić mu karami finansowymi? To byłoby już wymuszanie, które może wywołać niemały skandal. Tego w San Francisco chcieliby zapewne uniknąć.