Ekipa z Arizony miała w tym sezonie zrobić kolejny krok w kierunku walki z czołówką zachodniej konferencji. Jednak przez problemy zdrowotne i nieścisłości w relacjach między zawodnikami i sztabem, stracili swoją jakość i stali się bardzo toksycznym środowiskiem. Tyson Chandler wychodzi z założenia, że nie ma na to czasu.
Center podpisał z Phoenix Suns 4-letni kontrakt za 52 miliony dolarów w zeszłym roku. Jego umowa kończy się za trzy lata. Jeszcze kilka miesięcy temu zawodnik mówił, że nie będzie uciekał z tonącego statku. Zaczyna jednak tracić cierpliwość. Po dobrym sezonie z Dallas Mavericks, wrócił do formy z Nowego Jorku. Tam również przez brak wyników szybko stracił motywację do pracy.
Sytuacja się powtarza. – Jestem na tym etapie kariery, że potrzebuję wygrywać – stwierdził w bardzo jednoznaczny sposób. – Chcę wygrywać teraz i nie mam ochoty na jakąkolwiek przebudowę. Jeśli tak ma być, to nie po to tutaj przyszedłem – dodał.
Słowa Chandlera mogą wskazywać na to, że latem poprosi Phoenix Suns o transfer. To pozwoli drużynie ściągnąć do rotacji części zastępcze, niewykluczone, że picki w drafcie, natomiast Alexowi Lenowi otworzy miejsce na więcej minut. Chandler funkcjonował także jako jego mentor. Przehandlowanie centra nie będzie jednak proste, patrząc na umowę Tysona i jego formę z bieżących rozgrywek.
W Phoenix weteran miał być przynętą na LaMarcusa Aldridge’a. Gdy się nie udało, stworzył ciekawą perspektywę dla rotacji z Markieffem Morrisem, Ericem Bledsoe i Brandonem Knightem. Zespół jednak bardzo szybko stracił grunt pod nogami, zostawiając za sobą tylko nieprzyjemne wspomnienia. Środkowy w 59 meczach notował średnio 6,5 punktu i 8,5 zbiórki trafiając 55,7 FG%.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET