Dallas Mavericks podpisali umowę z Frankiem Ntilikiną. Krążąca od kilku dni plotka została oficjalnie potwierdzona. Francuz jest ostatnim zawodnikiem, który uzupełnił 20-osobowy skład zespołu. Warunki umowy nie zostały ujawnione.
The Dallas Mavericks have signed Frank Ntilikina.
— Mavs PR (@MavsPR) September 17, 2021
After four seasons with the Knicks, Ntilikina holds career averages of 5.5 points, 2.0 rebounds, 2.7 assists in 211 games (55 starts).
The Mavericks roster now stands at 20 players. pic.twitter.com/eVQ2MjUF3i
Ntilikina został tego lata niezastrzeżonym wolnym agentem po tym, jak New York Knicks postanowili nie skorzystać z możliwości złożenia mu oferty kwalifikowanej.
Francuz nie spełnił oczekiwań, jakie pokładano w nim w Nowym Jorku. Przypomnijmy, że Knicks wybrali go w drafcie 2017 roku z ósmym numerem. W mocno obsadzonym naborze Ntilikina został wybrany wyżej niż Donovan Mitchell, Bam Adebayo, Kyle Kuzma, John Collins oraz Jarrett Allen. W drużynie z Nowego Jorku notował niezbyt imponujące statystyki. W trakcie czterech sezonów zdobywał średnio 5,5 punktu, zbierał 2,0 piłki oraz rozdawał 2,7 asyst. Koszulkę Knickerbockers przywdziewał 211 razy.
Wychowanek SIG Strasburg zyskał reputację bardzo solidnego obrońcy obwodowego, jednak po atakowanej stronie parkietu nie zawsze radził sobie tak, jak oczekiwałby od niego sztab szkoleniowy. Średnia skuteczność jego rzutów z pola nigdy nie przekroczyła 40%.
Według Marca Steina Mavericks celowali w Ntilikinę już w trakcie draftu 2017. Mających w ręku dziewiąty numer Teksańczyków w wyborze Francuza uprzedzili jednak nowojorscy Knicks. Tracąc ostatecznie możliwość pozyskania Ntilikiny, Dallas postawiło w kolejnym ruchu na Dennisa Smitha.
Przenosiny do Dallas są zatem opóźnionym o cztery lata mariażem obu stron. 23-latek z pewnością jest w stanie pomóc ekipie Jasona Kidda w defensywie, a wartością dodaną może okazać się jego coraz lepsza trójka (47,9% w sezonie 2020/21). Ntilikina ma wszelkie atuty, by stać się solidnym wsparciem dla Luki Doncica.
Rosnąca kolonia Europejczyków na pewno znajdzie ze sobą wspólny język. Transfer byłego gracza Knicks połozy tym samym kres pojawiającym się w ostatnim czasie spekulacjom na temat potencjalnego połączenia sił Doncica z Goranem Dragiciem. Słoweńskiego duetu kibice NBA chyba jednak nie zobaczą.