Brooklyn Nets zdołali w końcu pozbyć się niechcianego kontraktu 33-letniego DeAndre Jordana, który trafił do Detroit Pistons, po czym został wykupiony. W ramach wymiany do Nowego Jorku powędrował jednak m.in. Sekou Doumbouya, który dla wielu sympatyków „Tłoków” był talentem symbolizującym przebudowę zespołu.
Sekou Doumbouya został wybrany z 15. numerem draftu 2019 przez wchodzących małymi krokami w etap przebudowy Detroit Pistons. Jego przygoda z NBA nie rozpoczęła się jednak po jego myśli. Były zawodnik francuskiego Limoges CSP doznał kontuzji jeszcze przed rozpoczęciem Ligi Letniej, przez co opuścił cztery spotkania. Na swój zawodowy debiut za oceanem czekał natomiast do końcówki listopada, kiedy to po krótkim epizodzie w Grand Rapids Drive – zrzeszonym z Pistons zespołem G League – powrócił do rotacji. W pierwszych tygodniach na parkietach NBA spędził jedynie 24 minuty. Drugiego stycznia 2020 roku Doumbouya znalazł się jednak w wyjściowym składzie „Tłoków” na mecz z Los Angeles Clippers, który zakończył z dorobkiem 10 punktów i 11 zbiórek. Choć do końca rozgrywek skrzydłowy kilkukrotnie wypadał z piątki, to na dobre stał się integralnym elementem układanki Dwane’a Caseya.
Przez dwa lata Sekou Doumbouya kilkukrotnie udowadniał, że warto stawiać na drzemiący w nim potencjał. Sympatycy Pistons byli jednak podzieleni na dwa obozy. Jedni dali się przekonać co do talentu 20-latka, drudzy natomiast byli rozczarowani faktem, że nie gra na miarę stawianych przed nim oczekiwań. Tego lata skrzydłowy był częścią zespołu „Tłoków” w NBA Summer League, gdzie zagrał jedynie dwa spotkania i notował średnio 6,5 punktu, 4,5 zbiórki, 1,5 asysty, 1 przechwyt i 3 bloki na mecz, trafiając średnio 42,9% rzutów z gry (w tym 0/6 zza łuku). Jego gra w defensywie z pewnością uległa poprawie, ale postawa pod atakowanym koszem w dalszym ciągu pozostawia sporo do życzenia.
Nie ulega jednak wątpliwości, że nie warto skreślać od razu 20-latka z dorobkiem zaledwie 94 występów w NBA. Dlaczego zatem kierownictwo Pistons zgodziło się na przyjęcie wartego 20 milionów dolarów kontraktu, który koniec końców został wykupiony, czterech wyborów drugiej rundy oraz niemal 6 milionów dolarów w zamian za Jahlila Okafora i utalentowanego skrzydłowego?
Powodów można doszukać się kilku. Choć umowa Sekou nie zawadzała Pistons na liście płac, bo za sezon 2021/22 otrzyma on „zaledwie” 3,6 miliona dolarów, a 5,5 miliona na rozgrywki 22/23 to opcja drużyny, to nikt nie mógł zagwarantować, że Doumbouya będzie w przyszłości choćby niezwykle użytecznym zadaniowcem. Część kibiców „Tłoków” otwarcie przyznaje, że gracze, którzy dołączyli do zespołu na tegoroczną ligę letnią (42. wybór – Isaiah Livers czy niewybrany w drafcie Jamorko Pickett) pokazali już więcej niż Doumbouya kiedykolwiek. W dodatku sfera, nad którą 20-latek musiałby szczególnie popracować, czyli ofensywa, będzie ograniczona przez pierwszy wybór w osobie Cade’a Cunninghama.
W barwach Brooklyn Nets Sekou Doumbouya nie będzie mógł najprawdopodobniej liczyć na regularne występy. Wiele wskazuje na to, że ekipa z Nowego Jorku będzie analizowała jego rozwój w oparciu o grę w G League. Nets zyskali zatem gracza, którego wedle swoich upodobań mogą zachować na dwa kolejne lata, a którego potencjał wciąż w pełni nie rozkwitł. Troy Weaver – generalny menadżer Pistons – nie miał jednak wątpliwości, że Doumbouya nie pasuje do obranego przez Detroit kierunku.
Na przełomie całych rozgrywek 2020/21 Doumbouya notował średnio 5,1 punktu i 2,6 zbiórki na mecz, trafiając średnio 37,9% rzutów z gry i 22,6% prób zza łuku. W każdej z tych kategorii zaliczył wyraźny regres względem debiutanckiego sezonu. Przy takich liczbach i wzroście ponad dwóch metrów jasnym wydaje się, że jego najważniejszym atrybutem jest przewaga fizyczna. Jest również stosunkowo szybki. Choć NBA to biznes i większość chce wygrywać tu i teraz, to Doumbouya wydaje się zawodnikiem, w którego warto zainwestować nie pieniądze, a czas. To jak rozwinie się w ofensywie zadecyduje, czy Pistons podjęli odpowiednią decyzję. Na chwilę obecną można mieć pewne wątpliwości. Nets z kolei zrealizowali swój główny cel (transfer DeAndre Jordana, oszczędność rzędu 47 milionów $), zyskując przy tym potencjalnego zadaniowca bez większego ryzyka.