Jalen Green to bezwzględnie jeden z najbardziej utalentowanych zawodników niedawnego draftu NBA. Wybrany z numerem drugim 19-latek trafił do Houston Rockets, choć wielu uważało, że na jedynkę zasługuje bardziej niż Cade Cunningham. Nie inaczej uważa sam Green, który po pominięciu do ekipy z Motor City nabawił się sporego urazu. Wczorajsza konfrontacja z Tłokami w ramach Summer League była dla młodego gwiazdora Houston świetną okazją do zemsty. Debiutant spisał się bardzo dobrze i poprowadził Teksańczyków do zwycięstwa.
Jalen Green uważa, że to on, a nie Cade Cunningham powinien zostać wybrany jako pierwszy w tegorocznym drafcie NBA i szanse udowodnienia swojej wartości na tle „jedynki” dostał bardzo szybko, bo już w pierwszych dniach ligi letniej. Młody gwiazdor Rockets rzucił 25 oczek i walnie przyczynił się do zwycięstwa swojej ekipy. Po spotkaniu przyznał, że od pierwszego dnia swojej obecności w NBA ma sporo do udowodnienia.
„Mam wiele do udowodnienia. Zaczęło się już w noc draftu, kiedy zostałem wybrany jako drugi. Czułem, że powinienem być pierwszy” – zdradził dziennikarzom Green.
"My chip is super big. It started at draft night when I got drafted number 2. I felt I was number 1."
— Bleacher Report (@BleacherReport) August 11, 2021
Jalen Green on having a chip on his shoulder pic.twitter.com/nbwaGYpiNh
Jednak w meczu z Pistons Green bardziej niż na udawadnianiu swojej wyższości nad Cunninghamem skupiał się na tym, by Houston zwyciężyło. Ze swoich zadań wywiązał się w 100-procentach.
„Starałem się angażować w grę wszystkich kolegów. Nie miałem zamiaru rozgrywać pojedynku 1 na 1 z Cade’em. Mogłem rozegrać mecz pod siebie, ale najważniejsze jest to, że odnieśliśmy zwycięstwo”.
Obrońca Rakiet oprócz 25 oczek na swoim koncie uzbierał również pięć piłek oraz rozdał trzy asysty. Na 11 rzutów osobistych trafił aż 10. Dla porównania Cunningham zakończył mecz z 20 punktami, czterema zbiórkami i trzema przechwytami.
Kolejna konfrontacja Greena z Cunninghamem może nastąpić już w przyszłym tygodniu, jednak zanim do niej dojdzie zarówno Rockets, jak i Pistons muszą najpierw wywalczyć awans do fazy pucharowej. Jeżeli, którejś z drużyn nie uda się awansować do rozgrywek w Las Vegas, wówczas jedynka z dwójką tegorocznego draftu spotkają się dopiero w sezonie zasadniczym.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Ciekawa propozycja legendy Boston Celtics. Chodzi o zwycięzcę nagrody MVP
- NBA: Szok w Denver! I to w przeddzień fazy play-off!
- NBA: Blazers zadowoleni z wizji managera, podpisują wieloletnie przedłużenie
- NBA: W Arizonie biała flaga. O wszystkim przesądził uraz Duranta
- NBA: DiVincenzo nie pójdzie śladami Banchero
- NBA: Nowa liga w Europie zaniepokoiła giganta. Krytyczne spotkanie
- Wyniki NBA: Popis strzelecki LaVine’a i DeRozana, wywalczone zwycięstwo Heat
- NBA: Miał być pewniakiem w drafcie. Jego przyszłość stanęła pod znakiem zapytania
- NBA: Rekordowy Jokić, kosmiczny występ Curry’ego, Giannis pisze historię
- NBA: Czasem bycie legendą to za mało. Nieprzyjemny incydent w San Antonio