Co to była za decyzja, co to był za blok! Nicolas Batum w najważniejszej akcji tego turnieju zatrzymał na obręczy Klemena Prepelicia i zapewnił Francji awans do finału turnieju w Tokio! Ten blok jest ukoronowaniem fantastycznego sezonu Batuma. W finale czekają już Amerykanie.
FRANCJA – SŁOWENIA 90:89
- Mało kto spodziewał się, że Słowenia będzie gotowa walczyć o medale. Jednak gdy masz w składzie gracza pokroju Luki Doncicia, możesz myśleć o naprawdę wielkich rzeczach. W rywalizacji półfinałowej trafili na Francuzów – z takim wyzwaniem na turnieju w Tokio się jeszcze nie mierzyli. Dobrze jednak w mecz weszli, bo po punktach spod kosza Mike’a Tobeya było już 9:5. Przewaga w kolejnych minutach rosła i zatrzymała się na 8 oczkach (25:17).
- Co ciekawe, Słoweńcy wcale nie trafiali seryjnie z dystansu. Przewrotnie – punkty zdobywali w pomalowanym mimo obecności blisko obręczy jednego z najlepszych defensorów turnieju, czyli Rudy’ego Goberta. Les Bleus odpowiedzieli przyspieszeniem tempa gry. Nagle zaczęli atakować nieprzygotowaną defensywę Francji w pierwszych sekundach posiadania. Dzięki temu odrobili stratę i zaczęli ten mecz od początku.
- Doncicowi naprzykrzał się Frank Ntilikina, ale Słoweniec i tak wykręcał dobre liczby, będąc bardzo blisko triple-double już w pierwszej połowie. Ekipa trenera Aleksandra Sekulicia nie bardzo mogła sobie pozwolić na grę bez Luki, ale w połowie drugiej kwarty gwiazda NBA dostała szansę na to, by złapać oddech. Bardzo szybko jednak Doncić wrócił do gry. Do szatni ekipy schodziły z 2-punktowym prowadzeniem Słowenii. Już na drugą połowę z lepszym planem wyszli Francuzi.
- Po otwartej trójce Evana Fourniera Francja wyszła na prowadzenie 52:49 i Sekulić poprosił o przerwę na żądanie. Przewaga po chwili sięgnęła sześciu oczek. Luka miał problem ze skutecznością. Jego rzuty z nieprzygotowanych pozycji odbijały się jedynie od obręczy. To znacząco ułatwiło Francuzom zadanie. Pod koniec trzeciej kwarty prowadzenie graczy Vincenta Colleta urosło do 10 punktów (69:59), sytuacja Słowenii robiła się coraz trudniejsza.
- To jednak nie oznaczało, że emocje w tym starciu dobiegły końca. Po dwóch rzutach za trzy Jaki Blazicia strata Słowenii zmalała do trzech punktów zaraz na starcie finałowych 10 minut. W połowie kwarty było 78:78, gdy spod kosza dobijał Tobey, ale zaraz za trzy odpowiedział Nando De Colo. Sytuacja zrobiła się bardzo nerwowa, bo obie strony miały sporo pretensji do pracy sędziów. Gorąca atmosfera przekładała się także na parkiet.
- 85:85 i trzy minuty do końca na zegarze, kto miał okazać się bohaterem? Może Timothe Luwawu-Cabarrot, który na minutę przed końcem dostał podanie od Goberta i celnie przymierzył za trzy dając swojej ekipie przewagę 5 punktów. Jednak Klemen Prepelić nie powiedział ostatniego słowa. Po faulu w ataku Fourniera, Prepelić dostał podanie od Doncicia i trafił za trzy – było tylko -1. W kolejnej akcji Francji De Colo spudłował trudny rzut, Słowenia miała więc posiadanie na zwycięstwo. Wtedy potężnym blokiem popisał się Nicolas Batum zatrzymując przy obręczy wjeżdżającego Prepelicia.
- 25 punktów, 5 asyst i 7 zbiórek Nando De Colo, kolejne 23 oczka i 4/6 za trzy Evana Fourniera. Luka zanotował ostatecznie 16 punktów, 18 asyst i 10 zbiórek, więc doczekał się swojego triple-double. 23 oczka i 8 punktów Mike’a Tobeya.
Skrót wideo wkrótce…