Legionistom od początku nie wychodziła gra w meczu przeciwko Biofarmowi Basket Poznań. Goście szybko zbudowali przewagę i długo ją utrzymywali. Stołeczni koszykarze doprowadzili do remisu, ale do dogrywki zabrakło 1,4 sekundy. O dramatycznej końcówce spotkania opowiada kapitan Legii, Łukasz Wilczek.
Jakieś pozytywy dostrzegasz po tym meczu, czy jest on do zapomnienia i wszystko było na nie?
– Na pewno nie jest to mecz do zapomnienia, bo do poniedziałku musimy o nim pamiętać, przeanalizować go sobie i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Ciężko po takim meczu znaleźć jakieś pozytywy… Myślę, że ewentualnie można by do nich zaliczyć walkę do końca i próbę wybrnięcia z tego do czego doprowadziliśmy. Niestety pechowo nie udało się i przegraliśmy.
Dzisiaj Wasza skuteczność z dystansu była dramatycznie słaba, choć tydzień temu rzuciliście na wyjeździe aż dwadzieścia trójek. Mecz meczowi nierówny, ale skąd aż tak duża rozbieżność?
– Nie wiem co było powodem tak słabej skuteczności. Jak to się mówi, w naturze musi być zachowana równowaga i po super meczu z bardzo dobrą skutecznością, zagraliśmy pewnie najsłabszy mecz pod względem skuteczności rzutów za trzy. Trenujemy cały czas tak samo więc ciężko wskazać powód. Pozycje były, sam nie trafiłem pięciu prób.
Doprowadziliście jednak do remisu, zostało 1,4 sekundy. Wierzyliście, że goście zdołają oddać rzut?
– Popełniłem błąd, muszę się do tego przyznać. Sam uczulałem chłopaków, że jak tylko przeciwnicy wprowadzą piłkę, od razu faulujemy. Nie wiem o czym myślałem, nie mogę uwierzyć, że nie sfaulowałem. To był mój duży błąd, który spowodował naszą porażkę. Winię siebie bardzo, ale ten mecz powinien rozstrzygnąć się wcześniej. Nie powinniśmy doprowadzać do takiej sytuacji, do tego żeby o wyniku decydował taki szczęśliwy rzut.
Ostatnio wysoko wygrywaliście z kolejnymi rywalami. Może tutaj zgubiła Was trochę pewność siebie?
– Na pewno staraliśmy się o pełną koncentrację. Trener Bakun uczulał nas żebyśmy nie przechodzili obok meczu. Na pewno też myślami jesteśmy trochę przy play off, ale to nie jest oczywiście żadne usprawiedliwienie.
Może taka porażka jak dziś paradoksalnie Wam pomoże? Wskaże mankamenty w grze i udowodni, że to jeszcze nie szczytowa forma?
– Wyciągniemy wnioski po tym meczu i jeśli okaże się, że wygramy I ligę, to na pewno będę wdzięczny zespołowi z Poznania za to, że nas tu pokonał.
Obserwuj @eRKaczmarski
Obserwuj @PROBASKET