Milwaukee Bucks po dwóch pierwszych spotkaniach wyjazdowych wrócili do domu, aby spróbować obronić własny parkiet i wyrównać stan finałowej rywalizacji z Phoenix Suns. Nie będzie to zadanie łatwe, bo Suns pokazali we własnej hali, że są niezwykle groźnym rywalem.
Jednak sytuacją, w jakiej znaleźli się Bucks stara nie zaprzątać sobie głowy ich lider, Giannis Antetokounmpo, który był motorem napędowym ekipy prowadzonej przez Mike’a Budenholzera w pierwszych dwóch starciach. Grek wie, że musi do tej sprawy podejść z czystą głową, nie może wmawiać sobie, że ciąży na nim gigantyczna presja, Giannis nie potrzebuje dodatkowej motywacji.
– To moje prywatne odczucie. Wiem, że są finały Rozumiemy, jakiego kalibru spotkanie przed nami. Wiemy, co mamy zrobić, ale na koniec dnia musisz do tego podejść na spokojnie. Nie możesz chodzić i cały czas się nakręcać. To wciąż tylko koszykówka. Łatwo mówić, trudniej zrobić. Musisz jednak spróbować podejść do tego ze spokojem, ważna będzie również atmosfera – powiedział Giannis na sobotniej konferencji prasowej.
– Kiedy wyjdziesz z tunelu i zobaczysz wszystkich kibiców, od razu będziesz wiedział, jaki mecz przed tobą. Rzeczą, która bardzo mi pomaga to niezaprzątanie sobie głowy stawką meczu, staram się tym cieszyć. Wkładam w to wszystko serce. Kiedy nie odczuwam radości, to robię wszystko mechanicznie, tracę zabawę. Przeszliśmy długą drogą, aby znaleźć się w tej pozycji. Mamy nadzieję, że wszystko potoczy się po naszej myśli – dodał Giannis.
Gdy Giannis wychodzi na parkiet zdaje się mieć w głowie dwie myśli – po pierwsze rywalizacja, po drugie dobra zabawa. Wydaje się, że mimo dwóch porażek w Phoenix, Grek przynajmniej na tym polu czuje się spełniony. Z kolei dla Bucks sama obecność w składzie ich lidera powinna być powodem do optymizmu, po tym, jak doznał groźnie wyglądającej kontuzji kolana w serii z Atlanta Hawks.
Miesiąc temu Bucks byli w identycznej sytuacji, gdy przegrali pierwsze dwa mecze drugiej rundy play-offów przeciwko Brooklyn Nets. Ekipie z Wisconsin udało się wówczas odrobić dwie porażki i ostatecznie wygrać serię w siedmiu spotkaniach. Nie jest to oczywiście sytuacja w pełni analogiczna, ale Bucks mogą na jej podstawie wyciągnąć optymistyczne wnioski. – Wielu ludzi myślało, że nasz sezon jest już skończony. My jednak walczyliśmy i w niezmiernie trudnych spotkaniach wyszarpaliśmy awans. Nie zawsze będą to piękne spotkania, ale te brzydkie też trzeba umieć wygywać – stwierdził Khris Middleton.