Giannis Antetokounmpo powrócił do gry szybciej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Grek spłatał tym samym psikusa wszystkim niedowiarkom. W pierwszym meczu finałów lider Bucks wyglądał na w pełni zdrowego, a kilkoma odważnymi akcjami w ataku i obronie pokazał, że w walce o tytuł nie zamierza stosować półśrodków.
Takiego scenariusza nie spodziewał się chyba nikt. Lider Bucks zagrał od pierwszej minuty, mimo że jeszcze kilka godzin przed meczem jego występ wydawał się wątpliwy. Giannis spędził na parkiecie aż 35 minut i w walce z rywalami w ogóle się nie oszczędzał. Antetokounmpo zakończył mecz z 20 punktami (6/11 FG), 17 zbiórkami, 4 asystami, 2 przechwytami i jednym blokiem na koncie.
W trakcie rozmowy z Maliką Andrews przyznał, że gdy doznał kontuzji, przez myśl przebiegły mu najczarniejsze scenariusze. Uraz okazał się na szczęście na tyle niegroźny, że powrót do gry nastąpił szybciej, niż wszyscy oczekiwali.
„Myślałem, że stracę cały rok… powrót po zaledwie dwóch meczach przerwy to dla mnie wielka radość” – zdradził po meczu Giannis.
Lider ekipy z Wisconsin uspokoił fanów Bucks zapewnieniami, że w trakcie meczu nie czuł bólu, a w kolejnym starciu zamierza być w jeszcze lepszej formie.
Gdy Antetokounmpo otrzymał od lekarzy zgodę na grę, Mike Budenholzer bez wahania postanowił włączyć go do pierwszej piątki składu.
„Był naprawdę pewny siebie, dzięki czemu również my czuliśmy się pewnie” – tłumaczył po meczu Budenholzer. „Gdybym nie wierzył, że czuje się dobrze i chce grać, na pewno nie włączyłbym go do gry. Zaufałem jego instynktowi”.
Giannis kilkoma spektakularnymi akcjami udowodnił, że jest w jak najlepszej formie. Szczególnie godna uwagi była akcja, gdy po błyskawicznym pościgu w pięknym stylu zablokował wchodzącego pod kosz Mikala Bridgesa.
Niemniej widowiskowa była również jedna z jego akcji ofensywnych, gdy mimo asysty Deandre Aytona z impetem wsadził piłkę do kosza.
Mimo iż Bucks zdołali awansować do finałów bez Giannisa, to już jego obecność na parkiecie w starciu z rozpędzonymi Suns wydaje się niezbędna. Bardzo obiecująca postawa Antetokounmpo w Game 1 napawa optymizmem i wieszczy jeszcze lepszą postawę w Game 2. O tym, czy wzmocnieni powrotem Greka Bucks zdołają wyrównać wynik rywalizacji, dowiemy się już w piątek rano. Mecz numer 2 odbędzie się w nocy z czwartku na piątek o godzinie 3.00 czasu polskiego.
Wspieraj PROBASKET