NBA od jakiegoś czasu stara się wysłać do zawodników bardzo jasny sygnał – jeśli zrobisz głupotę, poniesiesz surowe konsekwencje. Wynika to z próby dbania o wizerunek NBA jako najbardziej profesjonalnego środowiska sportowego w Stanach Zjednoczonych. Przekonał się o tym Jalen Harris.
Z oficjalnego oświadczenia NBA dowiadujemy się, że Jalen Harris, który ma za sobą pierwszy sezon w NBA dla Toronto Raptors, został przez ligę zdyskwalifikowany! Wszystko przez to, że naruszył przepisy spożywania środków, które znajdują się na liście niedozwolonych. Harris dopiero za rok może się od decyzji odwołać. Wtedy liga przeanalizuje jego sprawę raz jeszcze i niewykluczone, że pozwoli mu na kontynuowanie kariery.
Jest to jednak ogromny cios dla młodego koszykarza. Musi ponieść konsekwencje swoich decyzji. Zapewne nie spodziewał się, że będą one aż tak surowe, ale NBA potraktowała jego przypadek jako ostrzeżenie dla wszystkich, którzy spróbują „oszukać system” świadomie czy nieświadomie.
22-letni Harris został wybrany w drafcie 2020 roku z 59. numerem. Dla Raptors zagrał 11 meczów, większość czasu spędził w G-League, gdzie był jednym z liderów satelity Raptors.
Panuje przekonanie, że wysoki wymiar kary, jaki spadł na Harris wynika z faktu, że ten nie tylko miał w swoim organizmie niedozwolone środki, co jest od nich uzależniony. NBA najwyraźniej nie może sobie pozwolić na to, by taka osoba w jakikolwiek sposób reprezentowała ligę. Raptors zachowają prawa do Harrisa i będą mogli przywrócić go do składu, jeśli za rok liga pozwoli mu do gry wrócić. Szczegóły jego sytuacji nie są znane.
Podobne kary otrzymywali wcześniej Tyreke Evans w 2019, O.J. Mayo w 2106 czy Chris Andersen w 2006. Ten ostatni wrócił do ligi dwa lata później i udało mu się uratować karierę. Mayo nigdy ponownej zgody na grę nie dostał, a Evans o taką może się ubiegać w tym roku.