Jego wkład w grę Los Angeles Clippers nie ulega wątpliwości. Pod nieobecność Kawhiego Leonarda jest drugim najważniejszym graczem w rotacji Tyronna Lue i wielokrotnie bierze odpowiedzialność na własne barki. To w dużej mierze dzięki niemu ekipa z LA nadal walczy o mistrzostwo.
Zawsze miał talent, ale jego nieregularna forma sprawiała, że kolejni generalni menedżerowie i kolejni trenerzy dobrowolnie rezygnowali z usług Reggiego Jacksona. W trzecim meczu rywalizacji z Dallas Mavericks trener Tyronn Lue skorzystał z Jacksona jako swojej pierwszej opcji na rozegranie. Zawodnik notował w tej serii 18,2 punktu i stał się jedną z najlepszych decyzji podjętych przez szkoleniowca Clippers w ramach tegorocznych play-offów.
Gdy Kawhi Leonard doznał kontuzji kolana, było jasne, że zespół z LA będzie potrzebował gracza, który przejmie na siebie część obowiązków. Poprzedniej nocy Jackson w kluczowym fragmencie meczu trafił dwie trójki i skończył kontrę wsadem przywracając Clippers na dwucyfrowe prowadzenie, którego goście z LA już nie oddali. Skończył zawody z dorobkiem 25 punktów, 5 zbiórek i 3 asyst, a jego Clippers przedłużyli walkę w finale o mecz numer sześć.
– Mówiąc szczerze ten zespół dał mi mnóstwo siły – przyznaje Jackson. – W trakcie swojej kariery starałem się robić to, co jest słuszne, a rzadko przy tym byłem sobą. Teraz znacznie częściej gram tak jak chcę i dzięki temu odnajduję sukces – dodaje. Pomaga mu również fakt, że od wielu lat jest blisko związany z Paulem Georgem. Panowie stworzyli silną relację i przekłada się to na parkiet, zwłaszcza pod nieobecność Leonarda, gdy niemal wszystko jest na barkach wspomnianej dwójki.
– Po prostu potrzebował tego, by pokazać mu, że komuś na nim zależy. Trzeba po prostu okazać mu wsparcie – tłumaczył trener Lue, który w Los Angeles okazał się największym sojusznikiem Jacksona. – W pewnym momencie myślałem, że skończę z koszykówką, bo nie potrafiłem doprowadzić swojego ciała do pełnej dyspozycji – przyznaje Jackson. Na przestrzeni lat walczył z wieloma urazami, które uniemożliwiały mu rozwinięcie skrzydeł.
Teraz, będąc bardzo ważną częścią Los Angeles Clippers, Jackson nie ma już takich przemyśleń. Nauczony doświadczeniami poprzednich lat stara się odpowiednio dbać o swoje ciało, a przy tym pozostać produktywnym dla swojego zespołu. Forma jaką prezentuje w play-offach zdradza, że najlepsze dopiero przed nim, choć ma 31 lat. W 17 meczach fazy posezonowej wychowanek Boston College notował średnio 17,8 punktu, 3 zbiórki i 3,2 asysty trafiając 48,7 FG% oraz 40,6 3PT%.