Łukasz Pacocha kolejny raz był najskuteczniejszym zawodnikiem Spójni Stargard, ale jego 25 punktów nie pomogło w przerwaniu fatalnej passy. Spójnia przegrała piąty mecz z rzędu, tym razem uległa Legii 77:92. Łukasz Pacocha dostrzega jednak w grze zespołu coraz więcej pozytywów.
Kolejny pański świetny występ, 25 punktów w dorobku, ale kolejna porażka zespołu. Chyba problemem Spójni jest to, że gra drużyny spoczywa na zbyt malej ilości zawodników?
Łukasz Pacocha – Na pewno mamy z tym problem, więcej muszą dawać rezerwowi, ale tutaj od Legii wcale nie odstawaliśmy. Kilka razy ponowili akcję, mieli okazje na 2+1 i ich przewaga rosła. Legia ma wyrównany skład, wie o co gra i jest naprawdę groźna. Po ostatniej porażce z Poznaniem tutaj było już lepiej więc mamy jakiś pozytywny prognostyk. Po dzisiejszym meczu dostrzegam wiele pozytywów, których wcześniej w naszej grze nie było.
Przegraliście z Basketem Poznań, który dziś pokonał Sokoła Łańcut. To dla Was małe pocieszenie, że ta młodzież jednak nie jest może taka słaba jak wskazuje tabela?
– Nie, to tylko pokazuje, jak ta liga jest wyrównana. Każdy analizuje grę rywala, ogląda wideo, przygotowuje się. Jest kilka nieobliczalnych zespołów, teoretycznie Poznań nie trafia za trzy, bo nie mają tam takich strzelców, a nam rzucili 10 trojek…W Legii Adam Parzych często trafia z dystansu, a Łukasz Wilczek i Mateusz Bierwagen nie. Dziś było dokładnie odwrotnie. Nie ma tu takiej gry jak w ekstraklasie, bardziej taktycznej, poukładanej.
Ma Pan świeżo w pamięci pobyt w TBL, gra w I lidze wymaga w pewnym sensie więcej? Często decyduje tu dyspozycja dnia na co ciężko się przygotować przed meczem.
– W TBL gra w ataku i obronie jest poukładana, można się lepiej przygotować do meczu – na pick’n rollu bronią tak, w ataku grają tak, na picku raz zagrają show, innym razem side. W I lidze ciężko coś takiego scoutować, bo każdy pod danego przeciwnika zmienia system w ataku jak i w obronie. Ciężko tu pograć taktycznie, w ekstraklasie gra jest zdecydowanie bardziej przewidywalna i przez to łatwiejsza dla rozgrywających.
Jest Pan najlepiej punktującym I ligi, statystyki w każdym niemal meczu są bardzo dobre. Wszystko to służy szybkiemu powrotowi do ekstraklasy?
– Zawsze gdy grałem w I lidze miałem dobre statystyki. Chciałbym wrócić do ekstraklasy, żeby udowodnić, że potrafię być graczem TBL. Byłem tam, widziałem z czym się to je i wiem, że mogę i potrafię tam grać. Chciałbym wrócić i to udowodnić, bo w minionym sezonie nie miałem zbyt wielu okazji by to zrobić.
Po czterech porażkach z rzędu atmosfera w klubie zrobiła się gorąca? Posada trenera wisi na włosku, czy nie docierają do Was żadne tego typu informacje?
– Po porażce z Poznaniem, gdzie nasza gra nie wyglądała dobrze, odbyliśmy męską rozmowę we własnym gronie. Myślę, że będzie lepiej, wszyscy wrócili do zdrowia. Teraz przed nami Katowice, czyli idealny rywal by się odbudować. Potrzebujemy zwycięstwa, które doda nam skrzydeł.
Przed sezonem wielu spodziewało się, że znajdziecie się spokojnie w pierwszej ósemce, tymczasem wpadliście w tarapaty i o play-off będziecie musieli ostro walczyć.
– Kontuzje nas nie oszczędzały, mieliśmy ośmiu zawodników na treningach. Po drugie, ta liga jest nieprzewidywalna, można budować skład na awans, a okazuje się, że drużyna nie gra tak jak powinna. Powstrzymywałem się od opinii dotyczącej tego o co gramy. Sezon jest długi, zdarzają się kontuzje, transfery – do nas doszedł Hubert Pabian. Źle zaczęliśmy sezon, trochę problemów w okresie przygotowawczym nas spotkało i tak to się dalej potoczyło, że póki co mamy takie miejsce w tabeli.
Obserwuj @eRKaczmarski
Obserwuj @PROBASKET