Tomasz Nowakowski w wieku zaledwie 17 lat znalazł się w kadrze silnej Olimpii Ljubljana, klubu zaliczającego się wtedy do europejskiej czołówki. Obecnie koszykarz reprezentuje barwy Pogoni Prudnik i choć tęskni za Ljubljaną to uważa Prudnik za odpowiednie miejsce dla siebie w obecnym momencie kariery.
– Twoja forma rośnie, czy też ustabilizowała się? W ostatnich trzech meczach notowałeś dwucyfrowe zdobycze punktowe, to może być początek serii tak dobrych występów?
– Można powiedzieć, że się ustabilizowała. Zdobycze punktowe w dużej mierze zawdzięczam kolegom z zespołu, którzy szukali mnie na parkiecie. Czy to początek serii to pokażą następne mecze, wcale nie takie łatwe.
– Tydzień temu dzielnie stawialiście czoła Sokołowi Łańcut. Czego zabrakło, by sprawić niespodziankę?
– Do Łańcuta pojechaliśmy ze świadomością, że to oni muszą wygrać a my możemy sprawić niespodziankę. Głównym czynnikiem była skuteczność w czwartej kwarcie, gdy mecz był na styku nie trafialiśmy rzutów z czystych pozycji i wtedy Sokół nam odskoczył.
– Szybko odnalazł się w Pogoni Wasz nowy kolega, Tomasz Wojdyła. Sądzisz, że pozyskanie takiego zawodnika pomoże walczyć Pogoni nawet o trzecie, czwarte miejsce w lidze?
– Pozyskanie Tomka na pewno będzie dużym wzmocnieniem. Grozi rzutem za trzy i ma to czego brakowało nam pod koszem, takiego cwaniactwa boiskowego. O jakie miejsca będziemy walczyć to jeszcze czas pokaże, tak naprawdę to mamy połowę sezonu i staramy się przygotowywać na każdy mecz indywidualnie.
– To Twój drugi sezon w Prudniku, który jest miastem silnie żyjącym koszykówką. Jak się czujesz w zespole i jak oceniasz tę organizację? Pogoń to klub o solidnych fundamentach w którym warto występować w I lidze?
– Tak to fakt, Prudnik zdecydowanie żyje koszykówką i często brakuje wolnych miejsc na trybunach. Czuję się tu bardzo dobrze, szczerze mówiąc niczego mi tu nie brakuje. Jeżeli chodzi o Pogoń to jest to całkiem inny zespół niż rok temu, już nie jesteśmy beniaminkiem. Zarząd i trenerzy zdobyli cenne doświadczenie i to widać na każdym kroku, uważam, że warto występować w I lidze w koszulce Pogoni.
– Wcześniej występowałeś w lidze słoweńskiej. Nie kusiło, aby ponownie spróbować swoich sił za granicą? Być może ponownie w lidze słoweńskiej lub np. czeskiej?
– Tak, trochę kusi, ponieważ Ljubljanę zawsze będę dobrze wspominał i trochę za nią tęsknię, ale biorąc pod uwagę wszystkie kontuzje i to jaką rolę odgrywałem w poprzednich klubach uważam, że Pogoń jest odpowiednim miejscem dla mnie na ten czas.
– Na tę chwilę Pogoń to szósta drużyna ligi. Na co stać ten zespół i w jakie miejsce celujecie?
– Jak to się mówi – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Przed sezonem nikt się nie spodziewał, że tak wysoko będziemy na półmetku. My jednak nie myślimy o tym na którym miejscu skończymy sezon zasadniczy. Przygotowujemy się do każdego meczu indywidualnie. Jeżeli skończymy sezon w pierwszej szóstce to myślę, że będzie to dobry wynik, jak na drugi sezon Pogoni w tej lidze.
– Przed Wami mecz z Notecią, zapewne grę rywala już przeanalizowaliście. W jakim elemencie może Wam zagrozić Noteć i którego zawodnika obawiacie się najbardziej?
– Wydaje mi się, że najgroźniejsi są tam Ratajczak i Adamczewski, ale tak samo jak my w Łańcucie tak Noteć do nas przyjedzie bez presji, bo to my musimy wygrać. Jeżeli wyjdziemy tak samo skoncentrowani jak z Sokołem i zagramy z taką samą agresją w obronie to jestem pewny, że dwa punkty zostaną w Prudniku.
Rozmawiał Radosław Kaczmarski