Ostatni zespół I ligi nie zdołał sprawić kolejnej niespodzianki przed własną publicznością. Zetkama Doral Nysa Kłodzko dzielnie walczyła o dwa punkty, ale ostatecznie uległa GKS-owi Tychy 76:78.
Zetkama Doral lepiej zaczęła sobotni mecz, ale GKS jeszcze przed końcem pierwszej kwarty zdołał dogonić gospodarzy i wyjść na kilkupunktowe prowadzenie. 13 z 24 „oczek” zdobytych przez tyszan padło łupem skutecznego tego dnia Huberta Mazura. Podopieczni trenera Radosława Hyżego rzucili się do odrabiania strat w drugiej kwarcie, doprowadzili nawet do remisu, ale ostatecznie na przerwę udawali się przegrywając 35:37. Po powrocie z szatni zgromadzeni w hali kibice byli świadkami wyrównanej walki, choć na pewno mogli narzekać na skuteczność obu zespołów. Decydująca miała być czwarta kwarta starcia, ale w niej na siedem minut przed końcem to GKS cieszył się z prowadzenia 67:58. Wydawało się, że gospodarze nie będą w stanie dogonić przeciwników, ale „doralowcy” błyskawicznie odrobili niemal cała stratę.
– Potrafiliśmy się postawić, i dowieźć to zwycięstwo do końca. Jak to się mówi: punkty nie śmierdzą i nikt nie będzie za tydzień pamiętał w jakim to było stylu. Liczy się wygrana i chwała nam za to. Cieszę się, że opanowaliśmy deskę, i że przy tylu popełnionych stratach i dezorganizacji w ataku potrafiliśmy dowieźć zwycięstwo do końca – mówił po meczu Tomasz Jagiełka, trener GKS-u Tychy.
Jego podopieczni obronili minimalna przewagę i mogli cieszyć się ze zwycięstwa wywiezionego z trudnego terenu. Tyszanie dominowali pod tablicami, zebrali osiem piłek w ataku, a punkty zespołowi zapewniało trio Hubert Mazur – Karol Szpyrka – Tomasz Bzdyra. Cała trójka zapisała na swoim koncie po 17 „oczek”.
– Cieszy to, że wygraliśmy na tym ciężkim terenie. W tamtym sezonie doznaliśmy smaku porażki. Jak widać Kłodzko po zmianie trenera jest zespołem bardziej agresywnym. Chłopaki mają duży polot w ataku. Naprawdę fajnie się to ogląda. Cóż, najważniejsze jest zwycięstwo. Myślę, że idziemy ku dobremu. Play-offy są coraz bliżej i myślę, że mocne uderzenie właśnie tam pokażemy. Tego bym bardzo chciał – podsumował Karol Szpyrka.
źródło: własne/Zetkama Doral Nysa Kłodzko
Obserwuj @eRKaczmarski
Obserwuj @PROBASKET