W najciekawszym meczu 27. kolejki I ligi gliwiczanie nie sprostali we własnej hali Legii Warszawa. Podopieczni trenera Pawła Turkiewicza muszą się teraz skupić na utrzymaniu trzeciej pozycji w tabeli.
Spotkanie lepiej zaczęli legioniści, ale z biegiem czasu dali się dogonić GTK. Wyrównana walka toczyła się jednak tylko przez niespełna 17 minut meczu. Od stanu 31:31 to goście z Warszawy ponownie nadawali ton rywalizacji i znów zbudowali sporą przewagę. Na parkiecie brylowali Adam Linowski i Łukasz Wilczek, który tradycyjnie oprócz zdobywania punktów zaliczał też kolejne asysty. Po przerwie obraz gry nie zmienił się. Legioniści wciąż byli lepsi, co wskazywał też wynik 62:41 tuż przed końcem trzeciej kwarty. Ostatnia odsłona starcia to lepsza postawa GTK, ale nie na tyle, by odwrócić losy spotkania. Legia odniosła ważne zwycięstwo na trudnym terenie i może się skupić na walce o pierwszą lokatę przed fazą play-off.
– Od wyniku 31:31 Legia zdobyła 11 punktów do przerwy, a my tylko dwa. Był to dla nich dobry handicap na drugą połowę. Tak naprawdę zaczęliśmy grać w ostatnich sześciu minutach meczu kiedy wynik był przesądzony. Zapewne gdybyśmy grali z taką agresywnością, pewnością w podejmowaniu decyzji, wynik byłby inny. Musimy wystrzec się tego w następnych spotkaniach. Nie można tak grać na własnych tablicach, odczuwalny był brak Pawła Zmarlaka, ale nie doszukujemy się w tym przyczyn porażki. Powinniśmy zastawiać, wystarczy więcej chęci i determinacji a piłki będą wpadać w nasze ręce – mówił po spotkaniu Kacper Radwański, zawodnik GTK Gliwice.
W kolejnej serii spotkań gliwiczanie zmierza się na wyjeździe z Notecią Inowrocław, a Legia Warszawa podejmie GKS Tychy.
źródło:własne/GTK Gliwice
Obserwuj @eRKaczmarski
Obserwuj @PROBASKET