Liga oficjalnie potwierdziła, że w przyszłym sezonie będzie eksperymentować z tzw. challengem – rozwiązaniem dobrze znanym w różnych dyscyplinach sportu. NBA postanowiła dać trenerom nieco więcej możliwości w kontekście kontrolowania przebiegu spotkania.
Pisaliśmy o tym wcześniej, teraz liga oficjalnie potwierdziła wprowadzenie rozwiązania od następnych rozgrywek. Trenerzy NBA w trakcie meczu będą mieli do wykorzystania jeden challenge. Jeżeli sędziowie przyznają im rację, challenge zostanie zachowany, jeśli nie zostanie utracony, całkiem przejrzyste zasady. Nigdy wcześniej w lidze nie było podobnego rozwiązania. Można się jednak spodziewać, że szkoleniowcy z tej możliwości „protestu” będą korzystać dopiero w czwartych kwartach, w decydujących akcjach.
Pomysł poparli wszyscy właściciele drużyn NBA. Challenge był używany w G-League w dwóch ostatnich sezonach oraz w trakcie ligi letniej. Króliki doświadczalne ligi przyniosły rezultaty godne zaufania, dlatego rozwiązanie zostanie przeniesione do NBA. Warto jednak zaznaczyć, że w ostatnich dwóch minutach czwartej kwarty i w trakcie całej dogrywki nie będzie możliwości skorzystania z challenge’u, gdyż wtedy wszystkie kontrowersyjne sytuacje będą przez sędziów sprawdzane.
Żeby skorzystać z challenge’u, zespół musi mieć time-out. Jeśli zrobi to nie mając przerwy na żądanie będzie to karane przewinieniem technicznym. Trenerzy, by zasygnalizować chęć sprawdzenia akcji muszą zakręcić do sędziego palcem. Brzmi jak rozsądne rozwiązanie, które powinno nieco uspokoić wybuchowy temperament trenerów.
- Mamy kod na dodatkowe 20% zniżki w oficjalnym sklepie Nike!!!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET