Strona główna NBA Wyniki NBA: noc blow-outów, emocje w Filadelfii, świetny Harden, pokaz siły Drummonda

Wyniki NBA: noc blow-outów, emocje w Filadelfii, świetny Harden, pokaz siły Drummonda

Przez

6 listopada 2016

128

Koszykarze Oklahomy City Thunder powetowali sobie ostatnią porażkę z Warriors i pewnie pokonali Timberwolves 112:92. Blowoutami zakończyły się również spotkania w Detroit (Drummond 19 punktów, 20 zbiórek), Indianie, Milwaukee, San Antonio oraz w Atlancie (James harden 30 punktów, 12 asyst, 9 zbiórek). Niespodziewanie, najciekawiej było w Filadelfii, gdzie 76ers postawili się Cleveland Cavaliers, przerywając 101:102 dosłownie w ostatnich akcjach spotkania. Co ciekawe, LeBron James w tym spotkaniu wszedł do dziesiątki najlepszych strzelców NBA, do której wszedł kosztem Hakeema Olajuwona. Kolejną porażkę zanotowali również Washington Wizards, którzy po słabej końcówce ulegli Orlando Magic 86:88.

OKLAHOMA CITY THUNDER – MINNESOTA TIMBERWOLVES 112:92

STATYSTYKI

Blamaż i lekkie ośmieszenie ze strony Golden State Warriors musiało podziałać motywująco na koszykarzy Oklahomy. Rozpoczęli mecz z niesamowicie dużą energią, lepiej zbierali, byli bardziej agresywni, co zaowocowało szybkim, kilkopunktowym prowadzeniem. Zawodnicy Timberwolves jakby nieco stłamszeni, jedyny, który starał się trzymać wynik był Karl-Anthony Towns (33 punkty, 6 zbiórek). Rzucając w samej pierwszej kwarcie 13 punktów.

Druga kwarta rozpoczęła się od mocnego uderzenia Timberwolves. W dalszym ciągu szalał Towns – 25 punktów w pierwszej połowie. Leśne Wiliki dosyć szybko odrobili straty, a nawet wyszli na jednopunktowe prowadzenie. Dobre minuty z ławki dawali Shabazz Muhammad (15 punktów, 4 zbiórki) oraz Cole Aldrich i gdy wydawało się, że zawodnicy z Minnesoty odnaleźli swój rytm do zabawy wkroczył niewidoczny do tej pory Russell Westbrook (28 punktów, 8 asyst, 6 zbiórek), który był bliski zdobycia triple-double już w pierwszej połowie. Dał on Thunder tak bardzo potrzebny oddech, a dzięki temu i koledzy zaczęli grać lepiej i na przerwę to oni schodzili jako prowadzący.

Trzecia kwarta to już całkowita dominacja Thunder, a konkretniej Westbrooka. Zbiegło się to w czasie z niemocą strzelecką Townsa i nim zdążyliśmy się rozglądnąć, obydwie drużyny dzieliła różnica dwudziestu punktów. Timberwolves wyglądali jak dzieci we mgle, nie potrafili się odnaleźć, przeciwnie do Thunder. Mecz praktycznie się skończył, a najciekawsze rzeczy działy się, choć na parkiecie, to jednak poza spotkaniem. Jeden z fanów OKC w trakcie jednej z przerw na żądanie, trafił rzut z połowy, za który dostał okrągłe 20 tysięcy dolarów:

Yes! Fan sinks @MidFirst Bank $20k halfcourt shot! 10th time it's happened since we started it in '08. #ThunderUp pic.twitter.com/LTyXp458Uj

— OKC THUNDER (@okcthunder) November 5, 2016

Jedyną sporną kwestią przed rozpoczęciem ostatniej kwarty pozostała kwestia triple-double Westbrooka. Niestety, Billy Donovan nie wpuścił swojego najlepszego zawodnika już na parkiet, nie było takiej potrzeby. Thunder grają świetnie, Thunder zaskakują, wydaje się, że odejście Kevina Duranta nie powinno być długo rozpamiętywane. Cieszy postawa młodego Domantasa Sabonisa (6 punktów, 5 zbiórek, 5 asyst) oraz Enesa Kantera (20 punktów, 10 zbiórek), który był jednym z głównych architektów dzisiejszego sukcesu. Martwi za to forma młodych Timberwolves, były huczne zapowiedzi, ale póki co nie mają one żadnego pokrycia z rzeczywistością.

https://www.youtube.com/watch?v=m9V7cYV0n-A

SAN ANTONIO SPURS – LOS ANGELES CLIPPERS 92-116

STATYSTYKI

Mecz ten zapowiadany był na najciekawszy pojedynek dzisiejszej nocy i sam dałem się porwać tej narracji. Jak się okazało, kompletnie niesłusznie. Pomimo rozpoczęcia meczu od runu 8-0, to San Antonio Spurs wychodzili na drugą kwartę z piętnastoma punktami straty. Główna w tym zasługa Blake’a Griffina (28 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty), który w kolejnym już meczu udowadnia swoją wielką klasę.

Druga odsłona niczego w obrazie gry nie zmieniła. Clippers w dalszym ciągu trafiali, a Spurs nie potrafili się wstrzelić. Do tego fatalnie wyglądali w obronie, dość powiedzieć, że w pierwszych 24 minutach stracili aż 73 punkty. Nie najlepiej, a wręcz tragicznie wyglądało również dbanie o piłkę – aż 9 strat, po których Clippers zdobyli 21 oczek. Jeśli Spurs chcieli coś zdziałać, musieli zneutralizować współpracę na linii Blake Griffin – Chris Paul (9 punktów, 10 asyst, 8 zbiórek).

I o ile w defensywie wyglądało to zdecydowanie lepiej, tak w ofensywie, Spurs w dalszym ciągu nie byli sobą. Dużo strat, niewymuszonych strat wręcz zabijało ekipę z Teksasu. Clippers byli bezlitośni, całkowicie opanowali pomalowane, gdzie podopieczni Gregga Popovicha praktycznie nie mieli wstępu. Tutaj warto podkreślić fajny mecz w defensywie DeAndre Jordana (8 punktów, 8 zbiórek, 3 bloki). Czwarta kwarta odbyła się już tylko dlatego, że musiała. Clippers w dalszym ciągu powiększali przewagę, starterzy już nie pojawili się na placu boju, wszystko było zostało już dawno rozstrzygnięte.

Spurs nie wyglądali dzisiaj dobrze, miejmy nadzieję, że to kolejna zasłona dymna trenera Popovicha. Amerykanin zdążył nas przez lata przyzwyczaić, że nie każdy mecz sezonu regularnego traktuje tak samo. Niepowodzenie Ostróg można również tłumaczyć absencją Tony’ego Parkera, który był naturalnym obrońcom Chrisa Paula. Słabo wyglądał dzisiaj również Kawhi Leonard (3/13 z gry), oby był to tylko jednorazowy wybryk. Jest to już druga porażka Spurs w tym sezonie we własnej hali.

[ot-video][/ot-video]