Siedem spotkań rozegrano minionej nocy na parkietach ligi NBA. Damian Lillard po raz kolejny przekroczył barierę 30 punktów i poprowadził Portland Trail Blazers do jeszcze jednego zwycięstwa, tym razem na trudnym terenie w Indianie. Charlotte Hornets zdobyli tylko 9 oczek w pierwszej kwarcie i nie mieli szans w starciu z Atlantą Hawks, Toronto Raptors nie wykorzystali szansy na zbliżenie się do Cleveland Cavaliers, Orlando Magic zdobyli 130 punktów w starciu z 76ers, a na koniec Miami Heat wywieźli bardzo pewną wygraną z Nowego Jorku.
Portland Trail Blazers – Indiana Pacers 111:102
Jeszcze niedawno play-offy wydawały się odległą perspektywą dla Portland Trail Blazers, ale ostatnie tygodnie znacznie przybliżyły ich do tego. Damian Lillard kolejny raz udowodnił, że jest w stanie każdej nocy być liderem dla swojego zespołu i tym razem świetnie zaprezentował się w Indianie, gdzie znów zdobył ponad 30 punktów i zapewnił ósmą wygraną w ostatnich dziewięciu spotkaniach.
Lillard znakomicie wszedł w niedzielny pojedynek i już w pierwszej kwarcie zaaplikował rywalom aż 20 punktów, a cały zespół już po 12 minutach gry prowadził różnicą 12 oczek. Kolejne kluczowe wydarzenia miały miejsce na przełomie trzeciej i czwartej odsłony. Meyers Leonard trzecią część rywalizacji zakończył buzzer-beaterem, a PTB przycisnęli jeszcze na początku czwartej części, wypracowali sobie prowadzenie 95:79. Pacers zdołali jedynie je zniwelować, ale nie uchronili się przed trzecią porażką w ostatnich czterech spotkaniach.
Lider PTB zakończył zmagania z dorobkiem 33 punktów (11-23 FG, 5-8 3PT, 6-6 FT), ale dostał też duże wsparcie od swoich kolegów. CJ McCollumn oraz Gerald Henderson dołożyli po 19 oczek, natomiast Meyers Leonard w 21 minut z ławki dodał 17 punktów. Trener Pacers, Frank Vogel, był jednak pod wrażeniem gry Damiana Lillarda, dla którego był to siódmy mecz z ostatnich ośmiu, kiedy kończy z minimum 30 punktami na koncie. Vogel próbował porównywać go nawet do Stephena Curry’ego.
– Nie podszywam się pod nikogo, jestem Damianem Lillardem. Po prostu staram się wyjść do gry z ofensywnym nastawieniem i utrzymywać je od początku spotkania. To jest konieczne, aby rozpoczynać z takim właśnie nastawieniem, bo to sprawia, że nasz zespół również podchodzi do tego agresywnie – skomentował 25-latek.
Wśród przegranych 18 punktów zdobył Monta Ellis (6-17 FG), 15 oczek wniósł z ławki Jordan Hill, a 14 zanotował podstawowy rozgrywający – George Hill. Słabo spisał się natomiast Paul George – autor zaledwie 11 punktów (4-15 FG). Pacers popełnili w tym meczu aż 17 strat, ale jeszcze większą bolączką była ich skuteczność rzutów z dystansu, bowiem wykorzystali zaledwie 3 z 14 prób (21,4%). Ekipa z Indianapolis wciąż plasuje się na szóstym miejscu na wschodzie, ale różnice między zespołami walczącymi o play-offy nie są duże, więc kolejne porażki mogą wyrzucić ich poza ósemkę.
Już w poniedziałek Pacers czeka kolejne wyzwanie, bo na wyjeździe zmierzą się z Cleveland Cavaliers, z kolei Blazers mają dzień przerwy przed wyjazdowym spotkaniem z New York Knicks.
SPRAWDŹ TAKŻE:
Wyniki NBA: LeBron odpoczywał, Wall i Porter poprowadzili Wizards
[ot-video][/ot-video]
Cleveland Cavaliers – Washington Wizards 99:113
[ot-video][/ot-video]
Charlotte Hornets – Atlanta Hawks 76:87
[ot-video][/ot-video]
Toronto Raptors – Detroit Pistons 101:114
[ot-video][/ot-video]
Philadelphia 76ers – Orlando Magic 116:130
[ot-video][/ot-video]
Minnesota Timberwolves – Dallas Mavericks 101:128
[ot-video][/ot-video]
Miami Heat – New York Knicks 98:81
[ot-video][/ot-video]
Wspieraj PROBASKET
