Czyżby to był koniec przygody z najlepszą ligą świata dla sympatycznego Francuza? Boris Diaw swój kolejny kontrakt podpisał we Francji i trudno powiedzieć, czy spróbuje wrócić do Stanów Zjednoczonych. W tym roku nikt nie przedstawił mu oferty godnej rozważenia.
Agent zawodnika potwierdził, iż ten na kolejny sezon wraca do Francji. Boris Diaw podpisał kontrakt z Paris-Levallois, ale znalazła się w nim klauzula, która pozwoli Diaw opuścić zespół, jeśli w trakcie rozgrywek pojawi się lepsza oferta z NBA lub z Europy. 34-letni gracz spędził za oceanem czternaście lat i dał się poznać jako bardzo inteligentny i wszechstronny skrzydłowy. Problemem zawsze były jego warunki fizyczne, ale Boris nadrabiał to sprytem.
Poprzednie rozgrywki spędził z Utah Jazz. Zespół zrezygnował jednak z umowy weterana, więc ten trafił na rynek wolnych agentów. Pojawiło się zainteresowanie ze strony Toronto Raptors, ale ostatecznie strony nie doszły do żadnego porozumienia. Niewykluczone, że Raptors nie mieli pieniędzy, jakie interesowały Diaw. Ten postanowił wrócić do Francji, przynajmniej tymczasowo. Boris nadal ma w sobie kilka sezonów biegania, więc kto wie, co przyniesie przyszłość.
NBA bez wątpienia straciła jedną z najciekawszych osobowości. Przygodami francuskiego skrzydłowego interesowało się wiele osób. Na początku z powodu jego walki z nadwagą, a potem np. przy okazji współpracy z San Antonio Spurs, która miała wiele opowieści, jak instalowanie przez Diaw maszyny do espresso w szatni drużyny. W 2014, rozgrywając najlepszy okres kariery, Diaw pomógł Spurs pokonać Cleveland Cavaliers na drodze po mistrzostwo. Tego fani z Teksasu na pewno nie zapomną.
W przekroju przeszło tysiąca meczów, jakie rozegrał za oceanem, notował na swoje konto średnio 8,6 punktu, 4,4 zbiórki i 3,5 asysty trafiając 49,3 FG% i 33,6 3PT%.
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET
Wspieraj PROBASKET
